Page 112 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 112

Łapie się na tym, że gapi się na lożę, która wciąż jeszcze jest zajęta. Dostrzega
           w niej dwie osoby, które wydają mu się znajome. Nagle rozpoznaje je. Patrzy,
           jak Baruch Wajskop i jego żona wstają z foteli. Przypomina mu się pewien
           dzień sprzed wielu lat: dzień, w którym po raz pierwszy pojawił się w Łodzi i ze
           swoim węzełkiem w rękach wszedł do chasydzkiego sztibla przy ulicy Piotr-
           kowskiej. Baruch, syn bogatego fabrykanta tekstylnego, jako pierwszy wy-
           ciągnął ku niemu rękę z gorącym kubkiem kawy z cykorii. Tak się zaczęła ich
           przyjaźń, która już dawno przeminęła. Dzisiaj Baruch jest nie tylko właści-
           cielem fabryk, ale też mecenasem sztuki, jednym z założycieli żydowskiego
           teatru, a także gospodarzem gimnazjum dla żydowskich dziewcząt, które za-
           łożył przed laty, a którego uczennicą była kiedyś Polcia, Pola, dzisiaj zwana
           Czarną Damą.
             Jak dobrze pasuje do niej to określenie! Czyż każdy mężczyzna nie nosi w so-
           bie obrazu „Czarnej Damy”, która ucieleśnia wszystko to, co ciemne, grzeszne
           i niezrozumiałe w jej naturze?
             Baruch powoli posuwa się do przodu. Nie zauważa Jankewa. Z głową zwróconą
           na bok odpowiada na pozdrowienia, które spływają ku niemu ze wszystkich stron.
           Ale Pola dostrzega Jankewa stojącego pomiędzy rzędami pustych krzeseł. Jego
           spojrzenie wpada w jej spojrzenie jak w pułapkę. Odzywają się w nim ciemne
           tony, gdy ona, wsparta na ramieniu męża, sunie ku wyjściu. Ma na sobie czarne,
           połyskujące futro i futrzany toczek wedle rosyjskiej mody. Czarne włosy wysuwają
           się spod nakrycia głowy niczym przedłużenie czarnego futra. Myśl o tej kobiecie
           gra na ciemnych instynktach w sercu Jankewa. To muzyka czarnego fortepianu.
           Widzi ją, uczennicę gimnazjum, jak małymi dłońmi, niczym Lilit 108 , wyczarowuje
           na białych klawiszach diabelskie dźwięki. Jakże ciemna bywała jej jasność, jak
           niebezpieczna jej niewinność! Teraz czuje wielki ciężar w całym ciele i duszy,
           jak zawsze, ilekroć niespodziewanie ją zobaczy. Kark mu sztywnieje. Pola, pod-
           chodząc bliżej, wpatruje się w niego takim ostrym spojrzeniem, że wszystkie
           mięśnie w jego ciele zaczynają drgać. Dopiero kiedy Binele pojawia się tuż przy
           nim i kiedy poczuje jej rękę wślizgującą się pod jego ramię, może oderwać wzrok
           od postaci Czarnej Damy.

             Takie spotkania i incydenty, a także rozmaite codzienne doświadczenia zdają
           się cieńszą czynić nić intymności między Binele a Jankewem. Ale ta nić jest nie
           do zerwania. Każdej nocy przypadają do siebie z pożądaniem, jakby nie widzieli
           się od lat. Zmęczenie ciał znika, głowy oczyszczają się z wszelakich obciążających
           je myśli, z pamięci wypadają wszystkie zdarzenia minionego dnia – pozostaje
           jedynie wspólna chwila bycia razem.



           108   Lilit (hebr.) – żeński odpowiednik demona, upiorzyca, w niektórych przekazach uważana za pierw-
    110      szą żonę biblijnego Adama, poprzedniczkę Ewy.
   107   108   109   110   111   112   113   114   115   116   117