Page 43 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Roman Kent "Jedynym wyjściem była odwaga".
P. 43

podsłuchaliśmy, jak niektórzy z nich mówili, że Niemcy są tuż za nami.
            To przeraziło nas jeszcze bardziej.
               W końcu nadjechał pociąg. Morze ludzi ruszyło, aby zająć każdy
            dostępny skrawek przestrzeni. Ludzie stali na stopniach, jechali między
            wagonami, wisieli w otwartych drzwiach i wszędzie, gdzie tylko można
            było się trzymać ręką lub nogą. To cud, że naszej piątce udało się pozostać
            razem, kiedy tłum dosłownie wrzucił nas do wagonu.
               Gdy pociąg ruszył, Mama kazała nam trzymać się siebie nawzajem,
            abyśmy nie zostali rozdzieleni. Nie potrzebowaliśmy jej rady. Ze strachu
            już wcześniej wczepiliśmy się w siebie z całej siły.
               Narastający niepokój i niepewność losu sprawiały, że podróż wydawała
            się nie mieć końca. Do tego jeszcze pociąg nieustannie się zatrzymywał,
            z niewiadomych powodów nawet pomiędzy stacjami. Ciemność panująca
            na zewnątrz i wewnątrz pociągu tylko wzmagała nasze przerażenie.
            Staliśmy tak blisko siebie, że czuliśmy się jak sardynki w puszce.
               Nagle poczułem, że coś ociera się o moją nogę. Odruchowo podskoczy-
            łem i spojrzałem w dół. Niewiarygodne, ale to była Lala! Bóg jeden wie, jak
            nas odnalazła w tym zamieszaniu! Lala była jedynym jasnym punktem
            naszego powrotu do Łodzi owego brzemiennego w skutki wieczoru.
               Dojechaliśmy do miasta w środku nocy i ze zdumieniem zorientowa-
            liśmy się, że na ulicach jest pełno ludzi. Otaczający nas chaos stanowił
            jaskrawy kontrast wobec spokoju panującego zazwyczaj o tej późnej
            porze. Kiedy w końcu dotarliśmy do domu, Tata był zaskoczony, ale nasz
            powrót sprawił mu ulgę.
               Wkrótce po naszym powrocie Niemcy wkroczyli do Łodzi. Rodzice
            z coraz większym zdenerwowaniem obserwowali przez okna kolejne
            kolumny niemieckich żołnierzy. Napływali do miasta ciężarówkami,
            motocyklami, samochodami i czołgami, witani hałaśliwymi okrzy-
            kami rozradowanej miejscowej ludności niemieckiej. Wszędzie powie-
            wały niemieckie flagi przyozdobione hakenkreutzem (swastyką).
                                                                     23
            Polscy volksdeutsche, stanowiący jedną trzecią mieszkańców , witali
            zdobywców, radując się ze zmiany władzy. Flag było tyle, że musiano


            23   W Łodzi przed wojną mieszkało ponad 60 tysięcy Niemców lub osób o niemieckich
               korzeniach (około 9 proc. populacji, nie jedna trzecia – przyp. red.), działały niemieckie
               szkoły, wychodziła niemieckojęzyczna prasa. Część Niemców witała hitlerowską
               armię z radością, co widać na archiwalnych fotografiach, jednak inna część była
               równie nieprzychylnie nastawiona do okupantów jak Polacy czy Żydzi.

                                                                          43
   38   39   40   41   42   43   44   45   46   47   48