Page 297 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Roman Kent "Jedynym wyjściem była odwaga".
P. 297

pozorów sprawiedliwości, na którą tak bardzo zasługują” – wszyscy obecni
            byli zaskoczeni, kiedy pani Süssmuth zgodziła się z moimi argumentami.
               Później, w Nowym Jorku, Ben Meed i ja spotkaliśmy się z nią prywatnie
            i wywołaliśmy w rozmowie ten sam temat. Pani Süssmuth osobiście znowu
            się z nami zgodziła, lecz mimo to, ku naszemu rozczarowaniu, nadal nie
            udało nam się wprowadzić istotnych zmian do umowy luksemburskiej.
               W biurze kanclerza Niemiec odbyło się spotkanie pod przewodnic-
            twem ministra Friedricha Bohla, rzecznika i prawej ręki kanclerza Kohla.
            Potwierdził on ogrom cierpień, jakich Żydzi doznali podczas wojny i wydał
            oświadczenie, w którym podkreślał potrzebę sprawiedliwości, zapewniając
            nas, że wspólnie znajdziemy szybkie i polubowne rozwiązanie stojących
            przed nami wyzwań.
               W odpowiedzi na komentarz ministra Bohla odparłem, iż aby w pełni
            zrozumieć tragiczną liczbę sześciu milionów Żydów zamordowanych pod-
            czas Holokaustu, należałoby przetłumaczyć ją na sześć milionów indywidu-
            alnych historii. Jako jeden z tych, którzy mieli dość szczęścia, aby przeżyć
            katastrofę zgotowaną niewinnej ludności żydowskiej Europy, opowiedzia-
            łem mu w charakterze symbolu swoją własną historię. Kiedy poszedłem
            do getta, pierwsza strona mojego „paszportu” została splamiona krwią
            w momencie, gdy wstemplowano na niej słowo „Jude”. Na drugiej stronie
            „paszportu” pojawił się kolejny krwawy stempel – Auschwitz. Przez sześć
            lat na każdej nowej stronie pojawiała się nowa krwawa pieczęć: Gross-Ro-
            sen, Märzbachtal, Flossenbürg i nazwy innych miejsc śmierci, aż w końcu
            cały mój paszport był koloru czerwonego, symbolizującego krew sześciu
            milionów mężczyzn, kobiet i dzieci torturowanych i zamordowanych przez
            Niemców.
               Powiedziałem ministrowi, że moja opowieść to tylko jedna osobista
            historia. Ja, ocalały z łódzkiego getta i Auschwitz, nie obciążam ministra
            odpowiedzialnością za zbrodnie popełnione przez jego rodziców. Odcze-
            kałem chwilę, aby moje słowa do niego dotarły, po czym dodałem:
               „Jednakże ja, inni ocalali oraz historia uczynią pana odpowiedzialnym
            za to, co pan w tej chwili postanowi lub nie”.
               Milczałem przez dłuższą chwilę, po czym zakończyłem:
               „Panie ministrze Bohl, nie wiem, czy ma pan dzieci. Ale jeśli za pięć,
            dziesięć czy piętnaście lat przyjdą do pana i zapytają: »Tato, czy zrobiłeś
            wszystko co było w twojej mocy, aby naprawić błędy przeszłości?«, będzie
            pan musiał spojrzeć im w oczy, tak jak patrzymy sobie w oczy dzisiaj,


                                                                         297
   292   293   294   295   296   297   298   299   300   301   302