Page 209 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Roman Kent "Jedynym wyjściem była odwaga".
P. 209
mam problem. Miał poradzić się partnerów z kancelarii i skontaktować
się ze mną za kilka dni.
Podczas naszego następnego spotkania, połączonego z lunchem, Paul
powiedział do mnie: „Roman, znam cię od wielu lat i od długiego czasu
jesteśmy przyjaciółmi. Naprawdę nie mogę przyjąć tej sprawy, ponieważ
byłoby to tylko wyciąganie od ciebie pieniędzy bez najmniejszej szansy na
odzyskanie czegokolwiek. Dreyfus to jedna z wiodących instytucji finan-
sowych, ma nieograniczone możliwości pieniężne i prawne. Niezależnie
od tego, czy mają rację, czy nie, będą przeciągać sprawę, żeby wlokła się
latami. Będzie im obojętne, ile wydadzą na to pieniędzy, ponieważ chodzi im
o to, żeby nie przegrać. Aby z nimi walczyć – a oni na to liczą – musiałbyś
wydać kilkaset tysięcy dolarów, stawiać się przed sądem przez najbliższe
lata i przedstawiać ogromne ilości zbędnych dokumentów. Nawet jeśli
wygramy i otrzymamy rekompensatę za straty, proces będzie tak długi
i kosztowny, że nie mogę z czystym sumieniem przyjąć tej sprawy. Muszę
ci powiedzieć, że nie powinieneś zatrudniać ani mnie, ani żadnego innego
prawnika. Wydasz fortunę, a nic nie osiągniesz”.
Miałem dylemat. Doceniałem szczerość Paula, lecz z drugiej strony nie
chodziło tylko o pieniądze, była to kwestia sprawiedliwości. Dwa podsta-
wowe dokumenty historyczne Stanów Zjednoczonych, których musiałem
się wyuczyć na pamięć, aby otrzymać obywatelstwo, ponad wszystko kładły
nacisk na sprawiedliwość. Pierwszym z nich była Preambuła Konstytucji,
zapewniająca o sprawiedliwości i spokoju wewnętrznym, drugim – Przy-
sięga Wierności, deklarująca, iż jesteśmy „jednym narodem, pod Bogiem,
niepodzielnym i zapewniającym wszystkim wolność i sprawiedliwość”.
Nie mogłem pozwolić, aby ta sprawa poszła w niepamięć. Podziękowa-
łem Paulowi za jego szczerość, uczciwość i poradę. Poinformowałem go,
że sam będę siebie reprezentował, lecz na innym forum. Odebrałem od
niego dokumenty i przestudiowałem je przez weekend.
Biorąc pod uwagę względy biurokratyczne, uznałem, że rozsądniej
będzie skierować sprawę do sądu arbitrażowego, nie zaś powszechnego.
Zauważyłem, że w przypadku większości standardowych umów inwesty-
cyjnych z firmami brokerskimi arbitraż był ostateczną i wiążącą metodą
rozwiązywania sporów pomiędzy stronami. Co więcej, zgodnie z treścią
dokumentów skierowanie sprawy do arbitrażu oznaczało, że strony zrze-
kają się prawa do dochodzenia swoich roszczeń w sądzie powszechnym,
łącznie z prawem do procesu z udziałem ławy przysięgłych. Z dokumentów
209