Page 204 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Roman Kent "Jedynym wyjściem była odwaga".
P. 204
Z upływem czasu coraz mniej skłaniałem się ku wejściu na drogę prawną,
szczególnie po wypadku samochodowym w 1982 roku, w którym mój syn
Jeffrey odniósł poważne obrażenia. Wszystko inne w moim życiu zeszło na
boczny tor. Muszę jednak przyznać, że po tylu latach spędzonych z Jackiem
było mi ciężko z myślą, że nie zrobiłem nic, aby sprawiedliwości stało się
zadość, choćby symbolicznie.
Kilka lat później postanowiłem jednak wnieść sprawę do sądu. Uznałem,
że najlepiej będzie podzielić ją na kilka części i przedstawiać je w sądzie
po kolei. Poza historią z producentem i dystrybutorem z Hiszpanii, było to
moje pierwsze osobiste zetknięcie z amerykańskim systemem prawnym,
zaś postępowanie okazało się prawdziwą lekcją.
Zobaczyłem na własne oczy, w jaki sposób można odwlekać rozprawy
i manipulować nimi. Stało się dla mnie jasne, że pomimo iż sądy są dostępne
dla każdego obywatela, to bez odpowiednich zasobów finansowych bardzo
trudno jest uzyskać sprawiedliwość. Jest to prawie niemożliwe.
Po rozpoczęciu procesu przekonałem się, jak trudno jest obalić fałszywe
świadectwo. Dochodzenie do prawdy jest bardziej kosztowne i trudniejsze
niż fabrykowanie kłamstw. Przegrałem pierwszą rundę, ale nie złożyłem
broni. Wróciłem do swojego narożnika i usiłowałem wymyślić sposób
pokonania kłamców i ich fałszywych opowieści.
Wniosłem apelację do Sądu Najwyższego w Nowym Jorku. Do tego
czasu Jack i jego syn popełnili kardynalny błąd, tak typowy dla kłamców:
zapomnieli, co mówili wcześniej i przedstawili tyle sprzecznych i niepraw-
dziwych oświadczeń, że prawda musiała w końcu wyjść na jaw. Sędzia
wydał wyrok na moją korzyść, przyznając mi spore odszkodowanie; jed-
nak wisienką na torcie był fakt, iż w uzasadnieniu wyroku wyraził kilka
osobistych uwag na temat pozwanego – Jacka, mojego starego przyja-
ciela i towarzysza broni, partnera w interesach, który ostatecznie mnie
zdradził.
Sędzia oznajmił: „Pozwany dokonał strategicznego wyboru, postana-
wiając nie składać oświadczeń pod przysięgą przeciwko drugiej stronie,
sądząc być może, iż lepiej poprzestać na minimum, gdyż więcej zeznań
mogłoby zaszkodzić mu podczas procesu (...). Pozwany nie potraktował
sądu poważnie. Nie był szczery i nie złożył pełnych zeznań”.
Po wygranej w sądzie byłem bardzo podekscytowany. Poważnie roz-
ważałem przedłożenie w sądzie pozostałych części sprawy. Hana jednak
przekonała mnie, abym nie tracił na to czasu i energii. Zaznaczyła, że
204