Page 208 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Roman Kent "Jedynym wyjściem była odwaga".
P. 208

biznesowa. Miałem tego wkrótce pożałować, gdyż inwestycja ta nie była
          ani solidna, ani bezpieczna.
             Na przykład, zamiast zakupić wolne od podatku obligacje stanu Con-
          necticut, co byłoby w moim najlepszym interesie jako jego mieszkańca,
          wybrali wolne od podatku obligacje nowojorskie – dobre dla nowojorczyka,
          ale nie przynoszące żadnej korzyści mnie. Zmniejszyło to wręcz moją stopę
          zwrotu. W przeciągu kilku miesięcy moja inwestycja szybko straciła na
          wartości. Było więcej niż pewne, iż moje fundusze zostały nieodpowiednio
          zainwestowane.
             Moje zaufanie do Dreyfusa szybko się rozwiało; uznałem, że zostałem
          przez nich oszukany. W tych okolicznościach próbowałem umówić się na
          spotkanie z panem Josephem DiMartino, prezesem Dreyfusa, aby omó-
          wić sytuację, zanim zupełnie wymknie się spod kontroli. Łatwiej było to
          powiedzieć niż zrobić. Umówienie się na spotkanie z prezydentem Stanów
          Zjednoczonych byłoby prawdopodobnie mniej skomplikowane.
             DiMartino był całkowicie odizolowany od wszystkich, którzy mieli czel-
          ność żądać od niego rozmowy o nieprzyjemnych sprawach. Odmówiłem
          jednak poddania się i w końcu spotkanie zostało ustalone. Ku mojemu
          zaskoczeniu był na nim obecny również prawnik firmy Dreyfus, co bardzo
          mi się nie spodobało.
             Spotkanie przebiegło w mało satysfakcjonujący sposób, głównie
          z powodu arogancji pana DiMartino. Był całkowicie przekonany o wyż-
          szości mocy prawnej firmy Dreyfus przeciwko osobie prywatnej, takiej
          jak ja, i uważał, że można mnie zmiażdżyć. Zasugerowałem, że być może
          istniałaby możliwość polubownego załatwienia sprawy. Odpowiedział mi
          w stylu „straciłeś swoje pieniądze i wypchaj się, nie będziemy współpracować
          w żadnej formie, kształcie ani postaci”. Jego niechęć do współpracy została
          ponownie wyrażona w liście, napisanym do mnie 3 czerwca 1987 roku: „Co
          do kwestii poniesionych przez pana strat inwestycyjnych jestem zmuszony
          powtórzyć, iż, podobnie jak powiedziałem podczas naszego spotkania, nie
          wierzymy, że którykolwiek z pracowników firmy Dreyfus mógł przekazać
          panu jakiekolwiek wprowadzające w błąd lub niepoprawne informacje.
          Nasi pracownicy są kompleksowo przeszkoleni do świadczenia klientom
          doradztwa w zakresie naszych produktów i procedur inwestycyjnych”. Jestem
          jednak uparty, co oznaczało, że muszę znaleźć prawnika i iść do sądu.
             Zwróciłem się do mojego dobrego znajomego, adwokata Paula Hodysa,
          i wyjaśniłem mu sytuację. Nie odpowiedział mi od razu, lecz przyznał, że


          208
   203   204   205   206   207   208   209   210   211   212   213