Page 210 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Roman Kent "Jedynym wyjściem była odwaga".
P. 210
wynikało również, iż rozjemcami są zazwyczaj osoby związane z rynkiem
papierów wartościowych.
Postanowiłem, że zamiast oddać sprawę do rozpatrzenia przez zespół
sędziów – specjalistów od papierów wartościowych, skieruję ją do Ame-
rykańskiego Towarzystwa Arbitrażowego, gdzie, jak sądziłem, można spo-
dziewać się bezstronnego wysłuchania. Po długich i zaciętych dyskusjach
z przedstawicielami Dreyfusa wypracowaliśmy zgodę na wiążący arbitraż
pod auspicjami Amerykańskiego Towarzystwa Arbitrażowego. Wygrałem
swoją pierwszą bitwę z Dreyfusem. Byliśmy teraz w stanie wojny.
Dreyfus wynajął niezwykle prestiżową firmę prawniczą Rogers & Wells
z siedzibą na Park Avenue; jej główny partner, William P. Rogers, był nie-
gdyś prokuratorem generalnym Stanów Zjednoczonych. Podczas procesu
arbitrażowego głównym adwokatem firmy była Nancy A. Brown, agresywna
i wrogo nastawiona prawniczka.
Jej głos i język ciała zdradzał nieskrywaną pogardę wobec mnie. Była
przekonana, że łatwo jej pójdzie z laikiem reprezentującym samego sie-
bie przeciwko tak dobrze umocowanej i sprawnie działającej firmie jak
Dreyfus i jej sławnej kancelarii prawnej. Być może zachowywała się tak
szorstko, aby mnie onieśmielić, lecz osiągnęła odwrotny efekt. Przez cały
czas pozostałem spokojny i opanowany.
Paul Hodys miał rację, ostrzegając mnie, że będą ode mnie żądali tony
różnych dokumentów. Poczułem rozbawienie, kiedy pani Brown o to popro-
siła. Oświadczyłem spokojnie, że nie prowadzę tartaku ani papierni i nie
mam zamiaru dostarczać jej sterty dokumentów, które uważam za nie-
istotne i niepotrzebne. Podkreśliłem, że powinna zażądać ich od Dreyfusa,
aby skrupulatnie zademonstrować ich sposób działania.
Ostatecznie stanęło na tym, że przedstawię jedynie minimalną ilość
dokumentów, dotyczących spornych transakcji oraz zwrotów podatku
dochodowego, które otrzymałem w ostatnich trzech latach. Otrzymałem
gwarancję, że wysokość owych kwot zostanie zachowana w ścisłej tajem-
nicy i nie zostanie podana do publicznej wiadomości.
Kiedy nadszedł pierwszy dzień oficjalnego przesłuchania, pani Brown
zjawiła się w towarzystwie swoich pracowników oraz reprezentantów
Dreyfusa. Ja natomiast, biedaczek, przyszedłem tylko ze swoim synem
Jeffreyem. Poprosiłem go, aby mi towarzyszył, ponieważ czułem, że jego
wiedza prawnicza, zdrowy rozsądek i głębokie zrozumienie natury ludzkiej
okażą się cenne podczas procesu.
210