Page 207 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Roman Kent "Jedynym wyjściem była odwaga".
P. 207

aby uczynić je łatwiejszym do przełknięcia. Tego rodzaju racjonalizacja
            była konieczna, gdyż to, co robiliśmy, aby się najeść, pozostawało często
            w sprzeczności z naszym wychowaniem oraz pojęciem przyzwoitości,
            moralności i troski o innych.
               „Organizowanie” stało się wręcz pełnoprawnym słowem, oznaczającym,
            iż choć nie stosowaliśmy legalnych metod zdobywania jedzenia, ubrania,
            drewna na opał lub lekarstw, to w naszych oczach były to działania cał-
            kowicie legalne. Jednak odebranie czegoś innemu więźniowi, co wśród
            Żydów zdarzało się rzadko, było nadal nazywane kradzieżą i traktowane
            z pogardą. Nawet w okrutnych warunkach obozowych kradzież była dla
            nas czymś obrzydliwym. Słowa, podobnie jak idee, miały jeszcze wówczas
            swoje znaczenie. A kradzież jedzenia dla ratowania życia jest czymś zupełnie
            innym niż ukrywanie trwającego właśnie wrogiego przejęcia firmy.
               Funkcjonujące w kręgach finansjery nowe pojęcia, mające za zadanie
            ukryć intrygi prowadzące do wypychania korporacyjnych kieszeni dodat-
            kowymi milionami dolarów, ujawniły głęboki kontrast moralny pomiędzy
            latami osiemdziesiątymi a czterdziestymi. Początkowo nowe słowa były
            używane jedynie przez wąską grupę ludzi; w końcu jednak rozpowszech-
            niły się i zostały przyjęte przez wszystkich, wchodząc na stałe do naszego
            języka. Obecnie legalna kradzież jest powszechna i akceptowalna, dopóki
            sprawca nie zostanie złapany. Trudno mi było się z tym pogodzić i kiedy
            osobiście spotkałem się z przykładem takiego oszustwa, postanowiłem,
            że muszę w jakiś sposób wystąpić i przemówić w tej sprawie. Ostatecznie
            podczas wojny przekonałem się na własne oczy, że największą zbrodnią,
            jaką można popełnić, będąc świadkiem niesprawiedliwości, jest siedzieć
            i nic nie robić.
               Moja osobista przygoda zaczęła się dość niewinnie w roku 1987 od
            inwestycji, którą poczyniłem w Dreyfus Fund, jednej z największych ame-
            rykańskich instytucji finansowych. Miałem pewną sumę gotówki do zain-
            westowania i byłem pod wrażeniem otrzymanej pocztą ulotki reklamowej,
            która wychwalała korzyści wynikające z robienia interesów z ową firmą.
            Po przestudiowaniu ich broszury nie byłem jeszcze zupełnie przekonany
            i zgodnie z sugestią firmy umówiłem się na spotkanie z jednym z ich
            przedstawicieli.
               W oparciu o wyjaśnienia, sugestie i rekomendacje doradcy finansowego
            Dreyfus Fund postanowiłem zainwestować znaczną w moim odczuciu sumę
            w produkt opisany przez niego jako bezpieczna, solidna i pewna inwestycja


                                                                         207
   202   203   204   205   206   207   208   209   210   211   212