Page 193 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Roman Kent "Jedynym wyjściem była odwaga".
P. 193

widziałem wysyłki zamówienia, szczególnie że dokonałem inspekcji zała-
            dowanego kontenera. Przesłuchał mojego byłego klienta, który w efekcie
            przyznał, że jego przedstawiciel rzeczywiście był w Hiszpanii podczas mojej
            wizyty w fabryce, lecz ukrywał się w sąsiednim miasteczku. Wiedział, że
            przyjechałem, i dlatego nie pojawiał się w fabryce. Obawiając się zdema-
            skowania, nie opuszczał hotelu przez trzy dni i zamawiał posiłki do pokoju.
            Stał się niewidzialny, dlatego go nie spotkałem.
               Pod naciskiem sędziego firma przyznała, że podczas mojej wizyty kon-
            tener był faktycznie przygotowywany do wysyłki do mojego byłego klienta.
            Nie odkryłem tego wówczas z powodu starannie zaplanowanego podstępu.
            Byli przekonani, że zechcę obejrzeć kontener, dlatego dwa ostatnie rzędy
            paczek z logo mojego byłego klienta zostały wyjęte i zastąpione paczkami
            z naszym logo.
               Ustalono również, że nie było intencją fabryki oszukać mnie i sprzedać
            towar mojemu byłemu klientowi. Fabryka była winna duże pieniądze ban-
            kowi, a kiedy mój były klient zaczął wywierać naciski na bank, ten zmusił
            fabrykę do sprzedania im towaru. Wygraliśmy sprawę, co stanowiło raczej
            zwycięstwo moralne niż jakiekolwiek inne, ponieważ nie otrzymaliśmy
            ani centa odszkodowania. Nie potrafiłem zrozumieć tego wyroku i po raz
            pierwszy zdałem sobie sprawę, że w sądach można mieć rację i przegrać
            mimo to. Ostatecznie nasz były klient stracił dostawcę z powodu złego
            zarządzania, więc przestępstwo nie opłaciło się winowajcy, ale niewinny
            też nie odniósł korzyści.
               Pamiętam rok 1976 bardzo dobrze, gdyż nasza firma otrzymała wówczas
            zaproszenie do Chin jako preludium do współpracy handlowej. Chiny były
            uśpionym gigantem, do którego cudzoziemcy mieli bardzo ograniczony
            dostęp. Odnosiło się to szczególnie do Amerykanów, ponieważ na wjazd
            nie pozwalano turystom, a jedynie dyplomatom i tym, którzy otrzymali
            specjalne zaproszenia od rządu. Zastanawiając się nad powodami otrzyma-
            nia zaproszenia, zorientowałem się, iż Chińczycy zrobili to ze względu na
            nasze rozbudowane interesy z Polską i Rumunią. W swojej nieskończonej
            mądrości sądzili, że opłaci im się spotkanie z nami.
               Przed otrzymaniem zaproszenia moi partnerzy i ja nigdy nie rozważaliśmy
            na poważnie możliwości prowadzenia interesów z Chinami. Szło nam dobrze
            i mieliśmy ręce pełne roboty. Wiedzieliśmy, że niektóre chińskie produkty
            są już dostępne w Ameryce po dość niskich cenach. Mając to na uwadze,
            przyjęliśmy zaproszenie i wykorzystaliśmy okazję, aby zbadać możliwości.


                                                                         193
   188   189   190   191   192   193   194   195   196   197   198