Page 188 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Roman Kent "Jedynym wyjściem była odwaga".
P. 188

się wyrażać swoich poglądów. Z drugiej strony pielęgnowali owo mylne
          wyobrażenie Ameryki jako legendarnego kraju, gdzie ulice wybrukowane
          są złotem. W tym złudzeniu utwierdzali ich rodacy, którzy wyemigrowali
          do Stanów i pisali w listach do ojczyzny o tym, jak szybko zakupili domy
          i samochody. Nietrudno więc było wywołać wrażenie, że w Stanach każdy
          jest milionerem. W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych w Polsce
          mało kto miał samochód, zaś na posiadanie własnego domu – willi – mogli
          naprawdę pozwolić sobie tylko milionerzy.
             Podczas dyskusji o polskiej polityce zagranicznej zaczynało iskrzyć,
          a Amerykanin natychmiast wyczuwał silne przywiązanie, wpływy i poparcie
          dla polityki zagranicznej dyktowanej przez Moskwę. Ślepe podążanie Polski
          za dyktatem Moskwy było niepojęte, gdyż Polacy i Rosjanie byli zaciekłymi
          wrogami przez wiele pokoleń.
             Rumunia była inna i bardziej przerażająca. Transakcje handlowe były
          dozwolone, lecz stosunki towarzyskie z Amerykanami już nie. Raz na jakiś
          czas jadłem kolację z miejscowymi partnerami, lecz zazwyczaj odbywało
          się to w ramach oficjalnych obowiązków biznesowych. W prywatnych
          rozmowach Rumuni byli szalenie ostrożni; wokół czuło się wszechobecne
          machinacje państwa policyjnego. Rumunia była krajem najbardziej przypo-
          minającym Rok 1984 George’a Orwella. Nie istniała swoboda działania ani
          wolność przekonań, lecz rumuńska polityka zagraniczna była częstokroć
          sprzeczna z polityką Moskwy – i Polski.
             W czasach kiedy Jack, Joe i ja robiliśmy interesy w bloku wschodnim,
          miałem już żonę i dzieci. Mieszkaliśmy we własnym domu w New Rochelle.
          Za każdym razem, kiedy przywoziliśmy delegację europejskich biznesme-
          nów, robiłem co w mojej mocy, aby promować dyskurs społeczny i przyjaźń
          pomiędzy Wschodem a Zachodem. Zapraszałem delegatów (nigdy nie
          podróżowali samotnie, zawsze w grupach) na leniwe kolacje w najlep-
          szych restauracjach na Manhattanie, zabierałem ich na przedstawienia
          na Broadwayu i zawsze pilnowałem, aby spędzili przynajmniej jeden lub
          dwa wieczory z moją rodziną u nas w domu.
             Żelazny dystans gości słabł w obecności mojej żony i pełnej wdzięku
          gospodyni; uspokajali się w wygodnym otoczeniu. Kiedy goście pochodzili
          z Polski, nie miało to większego znaczenia, gdyż nie było pomiędzy nami
          bariery językowej, chyba że towarzyszyły nam dzieci. Rumuni mówili po
          angielsku lepiej niż Polacy, a paru z nich płynnie władało jidysz. Szefem
          praktycznie wszystkich fabryk włókienniczych był Yossi Steinberg – o ile


          188
   183   184   185   186   187   188   189   190   191   192   193