Page 192 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Roman Kent "Jedynym wyjściem była odwaga".
P. 192
zamówili dodatkowe kontenery z ich logo na opakowaniu. Chętnie na to
przystaliśmy.
Wtedy zdarzyło się coś ciekawego. Reprezentant firmy powiedział nam,
że skoro towar odnosi taki sukces, to chcieliby przeprowadzić akcję pro-
mocyjną na dużą skalę. Poprosili mnie, abym zawiózł ich europejskiego
przedstawiciela do naszej fabryki, aby pokazać mu, że jesteśmy w stanie
wyprodukować wszystko, czego potrzebują. Nie zawahałem się; powiedzia-
łem, że nie ma problemu. Często zabierałem ze sobą klientów do różnych
fabryk i nigdy nie miałem powodów do obaw. W gruncie rzeczy było to
korzystne dla współpracy, zadowoleni byli także dostawcy.
Amerykański przedstawiciel był pod wrażeniem fabryki i jej linii produk-
cyjnych. Spodziewałem się naturalnie, że w następstwie wizyty otrzymamy
spore zamówienie. Nic takiego się jednak nie stało i nie mogłem zrozumieć
dlaczego. Zbadałem sprawę i odkryłem, że choć nie kupują już naszego
towaru, to jednak nadal sprzedają wszędzie identyczny produkt. Wyczułem
podstęp i postanowiłem porozmawiać o tym z dyrektorami fabryki podczas
następnej podróży do Hiszpanii. Przy okazji obserwowałem, jak nasze towary
są produkowane i pakowane do kontenerów. Otworzyłem nawet załadowany
do pełna, gotowy do wysyłki kontener i sprawdziłem jakość, opakowania
i oznaczenia ostatniego rzędu paczek. Wszystko było opatrzone naszymi
etykietami. Wróciłem do Stanów całkowicie zdezorientowany.
Minęło kilka miesięcy, a my nadal nie mieliśmy zamówień od wspo-
mnianej firmy. Jednak towar z ich etykietami, pochodzący z mojego źródła
w Hiszpanii, nadal był dostępny w sklepach w całym kraju. Sprawdziliśmy
biuletyn importowy, publikujący listy wszelkich produktów sprowadzanych
do Stanów Zjednoczonych i odkryliśmy, że nasz stary klient rzeczywiście
sprowadza do kraju ogromne ilości tego towaru. Złamali umowę i wycięli
nas z łańcucha dostaw, więc po raz pierwszy od założenia firmy wnio-
słem sprawę do sądu. Było to moje pierwsze doświadczenie z prawnikami
i sądami i szybko nauczyłem się, że istnieją „prawnicy” i prawnicy. Mój
prawnik nie należał do żadnej z tych grup i kiedy sędzia zorientował się
w jego niekompetencji, wziął sprawy we własne ręce. Sędzia odkrył, że
kontener z towarem teoretycznie przeznaczonym dla nas został potajem-
nie wysłany bezpośrednio do naszego klienta, kiedy ja byłem w Hiszpanii,
usiłując zbadać, co się dzieje.
Sędzia nie mógł zrozumieć, dlaczego przez trzy dni pobytu w fabryce
nigdy nie spotkałem się z przedstawicielem tamtej firmy i dlaczego nie
192