Page 171 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Roman Kent "Jedynym wyjściem była odwaga".
P. 171
nych. Jako wykwalifikowany lekarz otrzymał stopień kapitana i został
wysłany do bazy lotniczej Texarkana w Teksasie. Przez dwa spędzone tam
lata Hanka i Leon naprawdę używali życia – i zasłużyli sobie na to. Po latach
studiów i pracy na stażu za kwotę pięćdziesięciu dolarów miesięcznie życie
w siłach powietrznych było rajem.
Kilkakrotnie odwiedzałem ich w Teksasie i byłem świadkiem ich bez-
troskiego stylu życia. W porównaniu z mieszkaniami w Nowym Orleanie
i Brooklynie ich siedziba w bazie lotniczej była luksusowa. Własny dom,
atmosfera ziemiańskiego życia i członkostwo w klubie oficerskim. Przy-
sługiwały im wszelkie przywileje zarezerwowane dla oficerów, a po całym
dniu pracy prowadzili bogate życie towarzyskie w klubie i w domu, z innymi
oficerami i ich żonami.
Życie Leona uległo zmianie, lecz jego charakter pozostał pod wieloma
względami taki sam. Stało się to dla mnie jasne, kiedy usłyszałem nową
historię o Leonie Lekkomyślnym. Nadal uwielbiał ryzyko, jak wówczas,
kiedy w Europie stawał na wpół śpiący pomiędzy wagonami pociągu. Teraz
jeździł z przyjaciółmi na nartach wodnych, choć nie umiał pływać. Wśród
jego przyjaciół krążył popularny dowcip, że w ramach prewencji Leon
zakłada dwie kamizelki ratunkowe zamiast jednej. Oczywiście pewnego
dnia przewrócił się podczas jazdy i żadna z kamizelek nie zadziałała. Zaczął
tonąć. Wszyscy jego towarzysze natychmiast wskoczyli do wody, żeby go
ratować, i na szczęście im się udało. Czy to powstrzymało Leona przed
dalszą jazda na nartach wodnych? Oczywiście, że nie!
Po życiu w bazie sił powietrznych trzeba było wrócić do prawdziwego
świata. Leon ponownie podjął naukę, tym razem studiując neurochirurgię
na Uniwersytecie Kalifornijskim w San Francisco. Te cztery lata były dla
niego dość ciężkie, lecz dzięki swojemu poświęceniu i determinacji, a także
wsparciu ze strony kochającej Hanki i ich dwojga małych dzieci, osiągnął
spektakularny sukces.
Ostatni etap edukacji Leona dobiegał końca, należało więc podjąć
poważną decyzję: gdzie ma osiąść i rozpocząć praktykę. Doszliśmy do
wniosku, że byłoby miło, gdybyśmy mogli mieszkać blisko siebie gdzieś
w rejonie Nowego Jorku. Byłem bardzo zadowolony, kiedy pewien neuro-
chirurg z Long Island zaproponował Leonowi stanowisko w swojej klinice.
Było to jednak zbyt piękne, aby mogło się urzeczywistnić.
We wczesnych latach sześćdziesiątych na Long Island było tylko
kilku neurochirurgów i Leon dowiedział się, że jeden z nich nie przyjął
171