Page 33 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana. "Getto walczy" Marek Edelman
P. 33

ścia transportu broni (100 rewolwerów, kilkadziesiąt karabinów i gra-
              natów), zapowiedzianego przez PS.
                Tymczasem szeregi nasze coraz bardziej przerzedzane są dalszy-
              mi egzekucjami. W okresie od 18 kwietnia do 22 lipca 1942 r. Niem-
              cy mordują co noc około 10–15 osób. Nikt z naszych towarzyszy nie
              nocuje w domu. Jest jednak rzeczą bardzo trudną przewidzieć, kogo
              danej nocy poszukiwać będą Niemcy, gdyż stosują oni specjalną me-
              todę w doborze swych ofiar. Pochodzą one mianowicie ze wszystkich
              warstw społecznych, a więc szmuglerzy, kupcy, robotnicy, inteligencja
              pracująca itd. Jest to robione zupełnie celowo, by tak zastraszyć lud-
              ność, żeby niezdolna była do żadnych samodzielnych porywów, żeby
              obawa przed śmiercią z rąk niemieckich paraliżowała jej najmniejsze
              odruchy sprzeciwu i kierowała ją na drogę bezwzględnego, bierne-
              go posłuszeństwa. Ale to rozumie tylko mała garstka. Ogół daremnie
              głowi się, o kogo właściwie chodzi i co ma na celu ta akcja.
                Trudno jest dziś opowiadać, co się w owym czasie, poprzedzają-
              cym pierwszą akcję eksterminacyjną, działo w getcie. Sadyzm i bes-
              tialstwo Niemców są dziś znane na całym świecie. Wystarczy przyto-
              czyć tylko kilka przykładów.
                Troje dzieci siedziało rzędem przed szpitalem im. Bersohnów
                       80
              i Baumanów . Przechodzący ulicą żandarm jednym nabojem zabił
              całą trójkę.
                Ciężarna kobieta potknęła się i upadła, przechodząc przez jezd-
              nię. Obecny przy tym Niemiec nie pozwolił jej wstać i zastrzelił leżącą.
                Szmuglujący przez mury getta giną dziesiątkami. Żandarmeria nie-
              miecka, przebrana w cywilne ubrania z żydowskimi opaskami, ze scho-
              waną w workach bronią, poluje na moment, kiedy szmuglerzy wcho-
              dzą na mur. W tej samej chwili z worków błyskawicznie ukazują się
              automaty i los całej grupy jest przesądzony.
                Na ulicę Orlą dzień w dzień zajeżdża mały opel, z którego Niem-
              cy wyrzucają związanego człowieka i rozstrzeliwują go natychmiast
              w pierwszej z brzegu bramie. To złapany po „aryjskiej stronie” bez
              dokumentów – Żyd.





              80   Szpital dla dzieci im. Bersohnów i Baumanów mieścił się przy zbiegu ul. Siennej 60 i Śliskiej 51.
                 Był pierwszym miejscem pracy dr. Janusza Korczaka.
                                      – 31 –
   28   29   30   31   32   33   34   35   36   37   38