Page 79 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Arie Aksztajn (Eckstein) - Ciotka Ester”.
P. 79
Zęby moje wgryzły się głęboko. Nad sobą słyszałem ciężki oddech mamy
i jej uderzenia w głowę Byczkowej. Ona chyba miała pustą głowę, bo echo
uderzeń wracało, jak gdyby się waliło w pustą beczkę.
Byczkowa zemdlała. Staliśmy oboje obok niej. Z jej ust wypadły sztuczne
zęby. Uśmiechnięte, leżały na ziemi. Widocznie one też cierpiały z powodu
Byczkowej. Mama sprawdziła, czy Byczkowa żyje. Jedno jej oko było otwarte
i czerwone jak pelargonia. Splunąłem wprost do oka. Ślina zaczęła spływać
jak łzy.
– Teraz, Awrumie Lajb, szybko uciekamy!
Mama z dużą walizką, ja z małym tobołkiem. Staraliśmy się po drodze
omijać ludzi.
– Awrumie Lajb, musimy się spieszyć, by się nie spóźnić na pociąg!
– Dokąd teraz pojedziemy?
– Do Łodzi.
– I co tam zrobimy?
– Rozstaniemy się. Pójdziesz do domu sierot.
– A ty, mamo?
– Nie wiem, może znowu pojadę do Wilna.
– A będziesz mnie odwiedzała?
– Przestań gadać, łamiesz mi serce. Nigdy w życiu cię nie opuszczę!
Chciałem powiedzieć jeszcze tyle rzeczy. Chciałem jej na przykład powie-
dzieć, że nigdy więcej nie będę deptał kwiatów. Byłem gotów zrobić wszystko,
byleby nie pójść do domu sierot. Kazik mi opowiadał, że sierociniec to duży,
szary dom z okratowanymi oknami. Wszyscy noszą brązowe mundurki i stale
jesteś głodny. A co najgorsze, za najmniejszą omyłkę dostajesz lanie. Na ma-
mie nie można więcej polegać. Prawda, stłukła Byczkową, ale to dlatego, że
Byczkowa stłukła mnie. A skąd mama będzie wiedziała, że mnie tam biją?
Będzie wtedy daleko.
Nagle mama się zatrzymała, zbladła i szeptem, jakby do siebie, powie-
działa:
– Co to będzie? Żółty woreczek z pieniędzmi został pod materacem. Nie
będziemy mogli pojechać pociągiem. Zmuszeni jesteśmy pójść pieszo. Szczę-
ście, że mamy trochę jedzenia w walizce. Jesteś głodny?
Przytaknąłem. Usiedliśmy na skraju drogi. Walizka służyła nam za stół.
Nie byłem w stanie niczego przełknąć. Mimo że byłem bardzo głodny, mimo
że chleb był posmarowany gęsim smalcem z cebulą, który tak lubiłem.
– Awrumie Lajb, jedz, nie wiem, kiedy znowu będziemy jedli. 79