Page 84 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Arie Aksztajn (Eckstein) - Ciotka Ester”.
P. 84
Mama próbowała się zatrzymać, objąć mnie, jak gdyby obronić przed
nieczystymi siłami. Szybko odsunąłem się od niej.
– Nie chcę, żebyś mnie obejmowała! – I zaraz żałowałem tego, co powie-
działem. Chciałem prosić o przebaczenie. Miałem uczucie, że długo, długo
jej nie zobaczę.
– Masz serce twego ojca, bez uczuć, bez delikatności.
Przybyliśmy na miejsce o późnej godzinie. Dom, którego szukaliś-
my, znajdował się w labiryncie zupełnie do siebie podobnych budyn-
ków. Przylegały jeden do drugiego, wydawało się, że to jest jeden dłu-
gi dom. Czarne okna wyglądały jak zamarłe w krzyku usta. Były też
okna oświetlone naftowymi lampkami, które mrugały jak konające
dusze.
Mama pociągnęła za dzwonek. Echo zadźwięczało w uliczce pogrą-
żonej we śnie. W rogu ulicy stał wóz zaprzężony w konia. Długie cienie
padały między koła wozu jak jakieś dziwaczne zwierzaki Obleciał nas
strach.
– Ty widzisz, Awrumie Lajb – powiedziała mama – tak wygląda nasze
życie, puste i zagubione w ciemnościach.
Mama znowu pociągnęła za dzwonek. Po kilku chwilach usłyszeli śmy
zbliżające się kroki. Pewno jakiś stary pijak – pomyślałem sobie.
– Kto tam? – spytała jakaś kobieta.
– Szukamy rodziny Licht.
– Oni szukają rodziny Licht – zawołał ze śmiechem jakiś męski głos.
– Co to, twój interes? Pytają, to odpowiedz!
– Nie denerwuj się, Magda, ja tylko tak sobie.
– W jakiej sprawie? – badał głos.
– Syna mego oddaję na naukę.
Drzwi się otworzyły. Dozorca, który stał w drzwiach, był niskiego wzrostu,
z wielkim brzuchem, nieco pochylony do przodu.
– Szkoda go, znów upolowali ofiarę. Przeklęci niech będą, pijawki. Ale to
nie moja sprawa. Jak wchodzicie na schody, uważajcie. Nie ma tam poręczy,
a drzewo schodów pełne jest łat, jak stara koszula nędzarza. Pierwsze drzwi
na prawo, na pierwszym piętrze.
Dozorca przyglądał nam się z daleka. Drapał się bez przerwy, jakby napadł
go rój pcheł.
– Pijawki, pijawki! – mruczał do siebie.
84 „Pijawki, schody jak koszula nędzarza” – słowa te brzmiały niepokojąco.