Page 69 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Arie Aksztajn (Eckstein) - Ciotka Ester”.
P. 69
brać, bo są z dziurami. Ucieknę i wszyscy będą mnie szukali. Jeszcze raz pójdę
szukać ludzi.
Co się dzieje z ciocią Ester? Z Esterke? Gdzie oni się wszyscy podziali? Gdzie
jest Kazik? Gdzie jest diabeł? Opowiadają, że istnieją czary, za których pośred-
nictwem można się porozumieć z diabłami. Mama mi kiedyś opowiadała, że
w Disnie była kobieta, która umiała się porozumieć z umarłymi, z diabłami
i ze świątobliwymi. Kiedy spytałem, czy pamięta zaczarowane słowa, bardzo
się na mnie po gniewała i kazała mi milczeć. Sądzę, że mama moja zna jednak
te słowa. Czemu ona mi ich nie zdradza? Naprawdę przestaję ją rozumieć.
W kuchni zaległa cisza. Trzeba wykorzystać moment. Z tobołkiem w ręku
docieram do drzwi. Nadaremnie. Drzwi są zamknięte.
Wracam. Siadam na łóżku zrozpaczony, zrezygnowany. Co będzie, to bę-
dzie! Po paru minutach dochodzą mnie ciężkie westchnienia pani Byczkowej.
– Dobrze, niech jedzie z nami, ale trzeba go ubrać. Wstyd, jak on wyglą-
da. – Wychodzi z pokoju. Parę minut później wraca z paczką ubrań w ręku.
– Ubrania są w bardzo dobrym stanie. Tylko trzeba je skrócić. One są po
Jankele. Oj, moje dobre serce doprowadzi mnie do grobu.
Ja w sercu mówię: Amen.
– Gdyby można było z niego wydusić jeden uśmiech podzięki! Nic, tylko
wzrok pełen nienawiści. Powiem ci prawdę: czasem się go boję! Zawołaj go.
– Awrum Lajb! – woła mnie mama.
Po drodze do pani Byczkowej mama mi szepcze:
– Podziękuj, uśmiechnij się, zbóju, nieszczęście ty moje.
– Nie podziękuję, niech zdycha!
Na stole leży granatowe ubranie marynarskie ze złotymi guzikami.
– Zmierz to! – mówi zrezygnowanym głosem mama.
– Widzisz, że miałam rację!
– Podziękuj! – szepcze mama.
Nie podziękuję, niech się spalą wszystkie ubrania na świecie. Niech Bycz-
kowa skona. Niech mama też umrze! – mówię sobie w duchu. Mam ochotę
skoczyć na Byczkową, wydłubać jej paznokciami oczy. Jednak się poddaję.
– Zmierz! – mówi mama z groźbą w głosie.
Po prostu tonę w tym ubraniu. Nienawidzę go. W moim można się było
bawić pośród koszy ze śmieciami. Zawsze znalazło się tam jakąś niespodziankę.
Ze starego buta można zrobić piękną łódkę żaglową. Trzeba tylko wbić w śro-
dek patyk, przywiązać do niego chusteczkę i puścić na kałużę. A w myślach
można popłynąć daleko, daleko. 69