Page 67 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Arie Aksztajn (Eckstein) - Ciotka Ester”.
P. 67

nic z niej nie zostało. Główne pretensje do świata ma o to, że Bóg ją skarał
             tym, że ma rany na głowie. Pani Byczkowa stale używa jakichś maści, zakłada
             chusteczkę na głowę, która jeszcze bardziej podkreśla jej długi nos. Mama
             moja jej „życzy”, by rany na głowie się powiększyły, a ręce skróciły, żeby nie
             mogła się drapać. Przekleństwo mamy bardzo mnie rozśmiesza.
                Poza tym rozśmiesza mnie, że pani Byczkowa chodzi stale pochylona
             z powodu ciągłego bólu brzucha. Jej wielki tyłek wtedy wygląda, jakby go
             ktoś ciągnął, a nie jakby należał do niej. Życzę jej, żeby któregoś dnia go za-
             pomniała. Wtedy ona pewno zapyta: „Może widziałaś gdzieś moją pupę?”.
             Bo ona wszystko zapomina.
                Obowiązkiem mojej mamy jest wszystko wiedzieć. Mama pracuje bardzo
             ciężko. Ja siedzę w pokoju i wyglądam przez okno. Mama tylko wieczorami
             odpoczywa. Wczoraj pani Byczkowa naśmiewała się z niej i mama się rozpłakała.
             Bardzo mnie boli, kiedy mama płacze, to jest tak, jakby i we mnie coś płakało.
                – Czemu płaczesz? – spytałem cicho.
                – Czemu? Bo lituję się nad tobą.
                – Nade mną? Dlaczego?
                – Ty nawet nie wiesz dlaczego, co… – Mama nie kończy zdania. – Nawet
             w najczarniejszych snach nie śniło mi się, że będę służącą u własnej siostry.
                Teraz, według scenariusza, mama na pewno poprosi mnie, bym zabił ojca,
             kiedy podrosnę. I tak jest:
                – Jak urośniesz – mówi – zabij twego ojca, tego skurwysyna.
                Przyrzekam, by mama więcej nie ględziła. Aby odwrócić jej uwagę, pytam:
                – Czemu nie jedziemy razem z panią Byczkową na letnisko?
                – Bo oni nas się wstydzą.
                – Czy jak urosnę, mam też ją zabić?
                – Milcz, jeszcze sprowadzisz na nas nieszczęście.
                Ojciec mój bardzo mnie interesuje. Na zdjęciach, które widziałem u cioci
             Ester, stoi sam w ogrodzie i wygląda, że jest bardzo samotny. Litowałem się
             nad nim.
                Zasnąłem. We śnie widziałem mego ojca z wielką głową. Z głowy tej
             wychodziły kolejno kurwy, jedna za drugą, wszystkie podobne do Hadaske
             i od wszystkich zalatywało migdałowym mydłem i perfumami. Na początku
             próbowałem je policzyć, ale było ich tak dużo, że zrezygnowałem. Potem
             kurewki się ulotniły i ojciec pozostał sam. Zamiast głowy miał wielki czajnik,
             z którego ulatniała się para. Vis-à-vis niego siedziała mama z uśmiechniętą
             twarzą. „To jest kara za to, że nas porzuciłeś, dlatego krew się w tobie gotuje”.  67
   62   63   64   65   66   67   68   69   70   71   72