Page 65 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Arie Aksztajn (Eckstein) - Ciotka Ester”.
P. 65

I oto zdarzył się cud. Nagle weszła kobieta w olbrzymim kapeluszu, który
             zakrywał jej twarz aż do ust, tak że wydawało się, że to kapelusz mówi. Za
             nią szedł mały człowieczek z wielką głową i poranionym czołem. Długo
             przyglądaliśmy się sobie nawzajem. Tak, to jest diabeł. Wręcz poznałem
             go. Wybiegłem mu naprzeciw. Zalatywał zapachem ognia. Wiedziałem, że
             przyjdzie.
                – Ty mnie nie pamiętasz? – spytałem ze wzruszeniem. Odwróciłem głowę
             w kierunku gadającego kapelusza.
                 Matka moja przy tej pani wydawała się taka maleńka, bardzo się nad nią
             litowałem. Dawałem jej znaki ręką, ale ona cały czas gadała z kapeluszem.
             Chciałem ją pocieszyć, podzielić się radosną nowiną, powiedzieć jej, że już
             nie ma więcej powodów do trosk, bo znalazł się diabeł. Jako dowód chciałem
             jej powiedzieć, że oto diabeł przyprowadził nam gadający kapelusz.
                – Awrumie Lajb, podziękuj, proszę, tej pani. Jest z Towarzystwa Pomocy,
             Bóg nam ją przysłał, przyniosła nam kartofle, cukier, mąkę.
                Nie zgodziłem się z mamą.
                – To nieprawda, że to od Boga, fakt, nie widać go. To mój diabeł nam
             pomógł. – Byłem bardzo wesół. Czułem, że on przyjdzie.
                Nagle zapanowała cisza. Matka spoglądała na gadający kapelusz, a on
             z kolei na mamę.
                – Jaki diabeł? – spytała mama.
                – No, ten co przyszedł z nią, ten, który ją przyprowadził! – Szukałem
             oczami diabła, żeby mama także go mogła zobaczyć, ale nadaremnie, diabeł
             się ulotnił. – On tu musi być gdzieś w pobliżu.
                Pobiegłem w kierunku zapachu ognia. Podwórze było puste. Długo sie-
             działem obok stajni. Kiedy wróciłem do domu, było ciepło i zapach kartofli
             zalatywał z pieca. Bardzo mnie to bolało, że mama mi nie wierzy. Z powodu
             braku tej wiary u mamy diabeł się ulotnił, uciekł. Zawsze tak to jest z doro-
             słymi. Oni w nic nie wierzą.
                Z niczego nie miałem przyjemności. Ani z kartofli, ani z ciepła. Jestem
             bardzo obcy mojej mamie. Dawno już bym uciekł, ale mama powiedziała po
             cichu i jakby boleśnie:
                – Awrumie Lajb, mam tylko ciebie i to mnie trzyma przy życiu.
                Postanowiłem zostać. Są rzeczy, których nie wolno opowiadać dorosłym,
             nawet mamie. Po kilku dniach przyglądaliśmy się z mamą workom kartofli,
             mąki, które po prostu nikły w oczach. Myślę, że wystarczy nam tych zapasów
             jeszcze na dwa dni, a przy oszczędnym jedzeniu na cztery.             65
   60   61   62   63   64   65   66   67   68   69   70