Page 63 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Arie Aksztajn (Eckstein) - Ciotka Ester”.
P. 63
Rozdział IV
Wiele rzeczy zmieniło się na podwórzu w czasie mojej nieobecności i wszyscy
posmutnieli. Podwórze wyglądało na zaniedbane, dużo starsze. Część domu
Godla zapadła się, a dwie rodziny, które tam mieszkały, przeniosły się teraz
do bóżnicy. Tam spotkałem jego matkę. Od niej dowiedziałem się, że Godel
i jego ojciec zostali ujęci w czasie włamania i obydwaj siedzą teraz w więzieniu.
Kiedy mi o tym opowiadała, z oczu jej ciekły łzy.
– Biedni moi, dusze moje, ale przecież jest Bóg w niebie i on im pomoże.
A ty, moje pisklę, jeżeli będziesz głodny albo będziesz czegoś potrzebował,
przyjdź do mnie.
W czasie płaczu trzęsła się cała. Dwie jej wielkie piersi huśtały się i obijały
jedna o drugą, jakby biły brawo. Od niej też dowiedziałem się, że Menaszke
umarł. Znaleziono go obok stajni z butelką wódki w ręku. Żona jego ulotniła
się z podwórza i przeprowadziła do siostry.
Nie wiem czemu, wiadomość o śmierci Menaszke wcale mnie nie ucie-
szyła. Przecież życzyłem mu tyle strasznych rzeczy, a teraz on umarł. Nie
mam żadnego poczucia zemsty. To zawsze jest smutne, kiedy ktoś umiera
albo opuszcza dom. Mimo to życzę mu, że kiedy trafi do nieba i spotka tam
Szmelke, aby losy ich się zamieniły: Menaszke niech będzie koniem, a Szmelke
woźnicą. Przecież w niebie wszystko jest możliwe. Ale o ile znam Szmelke, to
mu wybaczy. Ma miękkie serce, ma żydowską duszę, zawsze gotową wybaczyć.
Jestem pewien, że nie zechce z Menaszke zrobić butów.
W mieszkaniu Menaszke mieszka teraz reb Pesach, ślepy na jedno oko,
i jego rodzina. Pesach jest drobny, z małymi rękami, które nie znają spokoju,
jak gdyby ciągle liczyły pieniądze. On skupuje jajka, a jego żona sprzedaje je
na rynku. Ich czworo dzieci ustawionych w szeregu przypominają schody.
Wszystkie mają żółte twarze, jakby wylały się na nie żółtka z jajek, którymi
handluje ojciec. 63