Page 56 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Arie Aksztajn (Eckstein) - Ciotka Ester”.
P. 56
furmanka. Nawet nie odwróciłem głowy. Nauczony doświadczeniem, wo-
lałem pójść pieszo.
– Hej, dokąd idzie Żyd?
Nie do wiary, jak parę żydowskich słów potrafi rozkruszyć serce! Ciekawe,
czy Pan Bóg mówi w jidysz. Tego języka nawet nie musisz znać. On ci wpływa
wprost do serca. Ma zapach knedli, cymesu, szabasowej chały. Przecież to
takie proste. Jeżeli Żyd na przykład widzi czulent z nadziewaną kiszką albo
cymes z rodzynkami, on nawet nie musi niczego mówić, bo to wszystko jest
w jidysz. Jacy biedni są goje, że nie znają żydowskiego języka. A właściwie
dobrze im tak! Niechaj nigdy się go nie nauczą!
– Nu, dokąd to Żyd chce dotrzeć? – Jidysz woźnicy był jak paplanie dzieci.
Tak mówili Żydzi litewscy. Ten język to był język mojej mamy.
Woźnica był olbrzymi, z ogromnym brzuchem i grubymi policzkami
pokrytymi rudą brodą. Oczy miał czarne i błyszczące jak kawałki tłuszczu
na kromce chleba. Chciałem mu tak dużo opowiedzieć, objąć go. Chciałem,
żeby i on mnie objął. Ale zawsze to samo: siedziałem na wozie i milczałem.
– A jednak dokąd Żyd jedzie?
– Do Łodzi!
– A czego to Żyd szuka w Łodzi?
Wobec tego, że mu nie odpowiedziałem, pytał dalej:
– A jak się Żyd nazywa?
– Awrum Lajb.
– A ja Chaim Josel.
Chciałem siedzieć spokojnie. Byłem bardzo zmęczony. Z przyjemnością
położyłbym głowę nawet na kamieniu i zasnął. Naprawdę interesował mnie
tylko koń Chaima Josla. Woźnica jeszcze dużo mówił. Opowiadał o zarob-
kowaniu, o żonie, o tym, jak ciężkie jest życie.
– Wybacz mi, Awrumie Lajb, że ja bez przerwy gadam. Cały dzień mil-
czałem, a teraz ty się zjawiłeś, no to gadam od serca.
– Jak się nazywa twój koń?
– Czemu pytasz?
– Miałem konia, nazywał się Szmelke i był bardzo podobny do twojego.
– Opowiedziałem mu o gorzkim końcu Szmelke.
– Ty jesteś głupi! Dlaczego go nie sprzedałeś? Jeśli za takiego konia jak
mój dają ci pięćdziesiąt złotych, to bierz. Przecież to tylko koń! A jeśli koń
nie może pracować, to się go zabija. Jadę teraz na rynek, by sprzedać mego
56 konia. Obym osiągnął taką sumę!