Page 41 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Arie Aksztajn (Eckstein) - Ciotka Ester”.
P. 41
całusy. Zygmunt zamiast chodzić, skakał jak kozioł z bębnem zrobionym
z dużego pudła i ozdobionym czerwonym papierem. I to wszystko razem
bardzo rozśmieszało tłum.
Jednak główną uwagę skupiał na sobie Szmelke i ja na jego grzbiecie.
Na widok konia w butach i w generalskiej czapce ozdobionej piórami tłum
wybuchnął szalonym śmiechem. Orkiestra zagłuszała śmiech. Kazik, który
szedł na czele pochodu, głośno zakomunikował:
– Wielki Cyrk Szmelke ma zaszczyt przedstawić międzynarodowych akto-
rów. Oto spójrzcie, dziewczyna z Afryki połykająca ogień. Esterke, która jest
także żoną króla Zulu Achakake Pierwszego. Za nią koń Szmelke, który był
w Indiach w randze generała, odznaczony medalami za niezwykłą odwagę.
O mnie zapomnieli. Szmelke „ukradł” przedstawienie. Kiedy siedziałem
na nim, dałem mu jeszcze jednego kuksańca.
– Panie i Panowie! Wielki Cyrk Szmelke przychylił się do prośby dobrych
obywateli, znanych z wybornego smaku.
Chłopskie dzieci zdobyły gdzieś blaszane puszki i inne blaszane przedmioty
i z wrzaskiem latały za nami.
– Hurra, hurra, niech żyje wielki Cyrk Szmelke!
Esterke, z talerzem w ręku, poszła zbierać datki. Za każdy datek uśmiechała
się pięknie, dziękowała. Jeden z chłopów, rudzielec z czerwonym nosem pijaka
i dużymi wąsami, uściskał ją.
– Niech Bóg będzie z wami! Jezus, Pan nasz, niech wam pobłogosławi!
– Antoś, pokaż jej, jak starzy całują. Pokaż jej, żeś jeszcze nie zapomniał
tej roboty – krzyczeli z tłumu.
– Jeszcze raz! – Chłopi ustawili się w kolejkę, aby otrzymać całusa.
Okazało się, że ten starzec z olbrzymimi wąsami to wójt.
– Ładnie, dzieci, żeście przyszły, jesteście zaproszeni do mnie do domu!
– W tej chwili wyciągnął z kieszeni plik banknotów i polskim szlacheckim
ruchem rzucił je do talerza Esterke.
Znowu tłum walił brawo. Szmelke dostał od żony wójta duży medal
zrobiony z kartofla.
– W związku z twoją odwagą przydzielam ci ten medal w imieniu całej wsi.
– Hurra! Szmelke! – wrzeszczał tłum.
Talerz w rękach Esterke przypominał piramidę. Zrobiliśmy jeszcze dwa
kółka po uliczkach wsi. Kilku chłopów z bębnami i talerzami przyłączy-
ło się do nas. Doszliśmy do domu wójta. Na podwórzu już były przygo-
towane stoły pełne wybornego jadła. Wygłodzonymi oczami patrzyłem 41