Page 46 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Arie Aksztajn (Eckstein) - Ciotka Ester”.
P. 46
Esterke, jakiś anioł idiota zamienił mi ją na kogoś innego.
Pałac kwiatów, który zbudowałem dla niej, zaczął się walić. Najpierw zapadł
się dach, właściwie nie zapadł, po prostu się ulotnił. Potem runęły ściany.
Kwiaty więdły mi w oczach, zbrązowiały. Została z nich tylko brązowa kupa
śmieci, która przypominała zadek Esterke. Biegłem z całych sił aż do ściany
z kamieni. Ze szpar muru wystawały ciernie i ostre gałęzie. Bardzo żałowałem,
że nie umiem płakać. Jakiś nieznośny ból usadowił się we mnie. Nie wiem,
co mi się stało. Zacząłem walić z całych sił głową o mur. Nie czułem żadnego
bólu. Ciernie zabarwiły się na czerwono. Z twarzy spływała mi krew. Czułem
zmęczenie i zamroczenie.
Z daleka słyszałem, jak Kazik woła mnie ze złością:
– Wychodzimy, wszyscy czekają na ciebie.
W drodze do Kazika spotkałem chłopską parę. Żona chłopa przystanęła
na chwilę zdumiona:
– O Boże, dyć to Jezus!
Chłop także przyglądał mi się ze strachem. Nie rozumiałem, czego oni ode
mnie chcą. Nie rozumiałem, dlaczego odkryli głowy, padli na kolana, złożyli
ręce i zaczęli się modlić. Dotknąłem swojej głowy. Zostało na niej dużo cierni,
cienka strużka zakrzepłej krwi spływała mi po twarzy.
Kazik i Esterke czekali gotowi do drogi.
– Co się stało? – spytała Esterke. – Co to za krew, co ci spływa z głowy?
Oko także mi nabrzmiało i nic nie widziałem. Teraz dopiero poczułem
ból spowodowany waleniem głową w mur. Ogarnęła mnie słabość, musiałem
spocząć. Esterke zwilżyła chusteczkę i usiłowała oczyścić mi twarz z krwi.
Odtrąciłem jej rękę ze wstrętem.
– Wszystko przez ciebie!
– Przeze mnie? – spytała zmieszana.
– Tak i nie powiem dlaczego! Po przedstawieniu będziemy rozmawiać.
Chodź, teraz ruszamy.
Esterke szła ze spuszczoną głową, kilkakrotnie odwracała się do mnie. Nie
chciałem na nią patrzeć. W sposób manifestacyjny objęła Kazika, chyba po
to, by mi dokuczyć. A to bardzo mnie bolało.
Pochód nasz ruszył w stronę wsi.
– Skrócimy drogę! – powiedział Kazik.
W dawnych, dobrych czasach, kiedy jeszcze rozmawiałem ze Szmelke,
miałem zwyczaj przed każdym wyjazdem powiedzieć mu parę przyjemnych
46 słów. Na przykład: „Jak to nam dobrze, Szmelke, że jesteśmy razem”. Albo