Page 29 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Arie Aksztajn (Eckstein) - Ciotka Ester”.
P. 29
Nie wiem czemu, ale brzydziłem się dotknąć jej ręki. Malka siedziała na
kamieniu w niebieskiej jak niebo sukience. Twarz jej była nieomal przezro-
czysta. Tylko oczy, czarne, wielkie, błyszczały jak gwiazdy na niebie przed
upadkiem na ziemię. Godel powiedział mi, że to są oczy dusz niepokalanych.
Głos jej dochodził z daleka:
– Co dzień jestem lżejsza, już nie jadam.
Bardzo się wstydziłem, ale i cieszyłem, że Malkele więcej nie jada. W ręku
trzymała talerzyk z kromkami chleba posmarowanymi gęsim smalcem, a na
nich kawałki mięsa. Byłem, jak zwykle, bardzo głodny.
– Daj mi to, ja to zjem – powiedziałem.
Malkele przytaknęła. Opróżniłem talerzyk i szybko uciekłem. Trochę się
bałem zostać. Dajmy na to, że anioł śmierci przyjdzie, by ją zabrać, a ja siedzę
koło niej. Skąd mogłem wiedzieć, czy ten anioł nie jest roztargniony i przez
omyłkę nie zabierze także mnie? Nie warto być w pobliżu!
Nazajutrz z mieszkania rodziny Goldów usłyszałem krzyki. Kiedy przy-
szedłem, już byli tam ludzie.
– Ona kona – ktoś szepnął.
– Nie, ona już nie żyje!
Teraz wszyscy nad nią się litowali. Wszyscy byli milczący i zastraszeni.
Spojrzałem w górę, na dach domu. Niebieska chmurka, podobna do sukni
Malkele, znikała w niebie. Podobnie zmarł też Meirke. I on miał gruźlicę.
Meirke pracował w tekstylnej fabryce. Miał osiem lat, a to był wiek, w którym
już wolno było pracować. Na początku znikł mu uśmiech z twarzy, która
następnie poszarzała. Oczy zapadły się i straciły błysk. Było w nich zmęczenie
i obojętność. Kiedy widziałem go po raz ostatni, skurczył się. Meirke umiał
śpiewać. Chciałem mu dodać otuchy i poprosiłem, by zaśpiewał.
– Nie, Awrumie Lajb, jestem zmęczony – odpowiedział.
Meirke grał też na skrzypcach, które sam skonstruował. Z całej rodziny,
która pracowała w tej fabryce, tylko on umarł. Kiedy spytałem tkacza Baru-
cha, dlaczego Meirke zmarł, a reszta rodziny pozostała zdrowa, odpowiedział
mi spokojnie:
– Są zwierzęta, które nie potrafią żyć w klatkach. To są dusze, które
w poprzednim wcieleniu były rajskimi ptakami. One żyły wysoko, między
drzewami i kwiatami.
– To czemu Bóg zapędził jego duszę tak nisko, aż do piwnicy?
– Oj, Awrumie Lajb, ty za wiele pytasz.
Natomiast Godel powiedział mi z poważną miną: 29