Page 26 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Arie Aksztajn (Eckstein) - Ciotka Ester”.
P. 26
– Co się stało, Awrumie Lajb? – spytał zdumiewająco delikatnie.
Opowiedziałem mu o Menaszke i o Szmelke.
– Pinchasie, oni chcą go zabić!
– Ja coś zagram, tak zagram, że aniołowie w niebie obudzą Pana Boga,
poproszę, by zmienił wyrok.
Tym razem były to dźwięki, które pięły się w górę i galopowały razem
z chmurami.
– Przestań grać! – krzyknął ktoś z klozetu.
Barak klozetowy był niski i miał dwoje drzwi, obydwoje złamane, zawie-
szone na jednym zawiasie. Stał pośrodku podwórza i był przeznaczony dla
wszystkich lokatorów.
– Przestań grać! – krzyknął ktoś znowu. To był głos starego Lajzera. – Prze-
stań grać, twoja muzyka powoduje u mnie zatwardzenie, nie mogę się wysrać.
Wszystko przez to sranie Lajzera, niechaj będzie przeklęty! Gdyby nie to,
dźwięki muzyki na pewno dotarłyby do Boga i może Szmelke byłby ocalo-
ny. Pinchas przestał grać. Wystraszony rozglądnął się dookoła, zeskoczył ze
skrzyni, podszedł blisko, blisko mnie. Zalatywał od niego straszliwy smród.
– Widzisz, Awrumie Lajb, czasami los zwierzęcia zależny jest od tyłka
starego Lajzera – powiedział Pinchas, spoglądając w górę, ku Bogu.
– Pinchasie, ale co robić?
– Uciekaj z nim.
Chciałem zadać mu jeszcze parę pytań, ale znikł w ciemnościach. Wróci-
łem do stajni. Opowiedziałem Szmelke o radzie, jakiej udzielił mi Pinchas.
– Co ty o tym myślisz, Szmelke? – spytałem.
Pokiwał łbem.
Nie mogłem zasnąć. Pozostały jeszcze dwa dni do ucieczki. Znowu wi-
działem przed oczyma, jak reb Hirszel bierze do ręki nóż i zarzyna Szmelke.
Obdziera go ze skóry i robi z niej buty. Tylko dlatego, że Szmelke jest stary.
Daj Boże, żeby z Menaszke także zrobili buty, kiedy on się zestarzeje.
– Zrozum, Szmelke – tłumaczyłem mu – musimy opuścić to miejsce, tu
żyją niewdzięczni ludzie z sercem gojów! – I w związku z tym myślałem so-
bie: „Po co Pan Bóg w ogóle stworzył gojów, komu są oni potrzebni?”. Na to
pytanie nawet Godel nie potrafił udzielić odpowiedzi. – Poszukamy miejsca,
gdzie żyją Żydzi z żydowskimi sercami.
Szmelke był trochę sceptyczny, bo z brzucha jego wydobywały się dźwię-
ki: „oj, oj, oj”. W języku ludzkim znaczy to mniej więcej: „Co będzie, jak nie
26 znajdziemy takiego miejsca?”.