Page 25 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Arie Aksztajn (Eckstein) - Ciotka Ester”.
P. 25

tak nieoczekiwany, że Welwel upadł na ziemię. Miałem usta pełne krwi. Zęby
             moje zagłębiły się w jego ciało. Próbowałem otworzyć usta, ale nie dałem rady.
             Pamiętam tylko krzyk dookoła siebie. To Welwel krzyczał ze strachu. Mama
             moja powiedziała o tym wydarzeniu: „Przeklęta krew twego ojca odezwała
             się w tobie”.
                Mruczałem do siebie: „Jeżeli coś przydarzy się Szmelke, spalę dom Me-
             naszke!”. Dom był drewniany. Spalić go to żaden problem. Kłopot w tym,
             że mieszkali w nim tkacz Baruch i wdowa Złata z sześciorgiem dzieci. Zrezy-
             gnowałem z mego zamierzenia.
                Co jednak robić?
                W tej chwili musiałem wytłumaczyć Szmelke, że nasze przymierze jest
             aktualne. Jego los był w moich rękach. Czułem ucisk w gardle. Wyszedłem,
             by zaczerpnąć powietrza. Czarne chmury pełzły po dachach domów. Czarne
             chmury ciągnęły za sobą białe chmurki jak owieczki prowadzone na rzeź.
                Nagle usłyszałem dźwięki klarnetu. Przypominały śpiew i modlitwy cha-
             zana  Gecla w Sądny Dzień . Dźwięki, jakby płacz, towarzyszyły owieczkom
                 7
                                     8
             w ich ostatniej drodze. Wtargnęły także we mnie, jak szumiący zimą wicher.
                Na skrzyni ze śmieciami stał wariat Pinchas, którego nazywano „Mesja-
             szem Pinchasem”. Na ogół bałem się go, ale tym razem nabrałem odwagi,
             zbliżyłem się do niego. Pinchas jak zwykle był bosy, z podwiniętymi do kolan
             spodniami. Na gołe ciało założone miał cyces . Miałem wrażenie, że on na nas
                                                    9
             czeka. Nie przerwał grania. Sądzę, że tylko Żyd potrafi grać z takim bólem.
             Może Pinchas wyprzedza przyjście Mesjasza?
                Szmelke także poczuł ból płynący z tej muzyki.
                – Aj, hi, aj, hi – wołał w głąb nocy.
                Bardzo zazdrościłam dzieciom, które umieją płakać. Coś mnie dławiło
             w gardle.
                – Co robić? – spytałem spokojnie Pinchasa, a może raczej siebie?
                Pinchas przestał grać, przysiadł na brzegu skrzyni. Czarne, szaleńcze oczy
             świeciły spod czupryny, która zakrywała mu czoło.



             7    Chazan (hebr.) – kantor, prowadzący modlitwy w synagodze.

             8    Jom Kipur (hebr.) – zw. też Dniem Odkupienia – dzień żałoby, ścisłego postu i umartwienia.
                Jedno z najważniejszych świąt żydowskich.
             9    Cyces (hebr. cicit – frędzle) – tu: tzw. mały tałes, czyli prostokątny podkoszulek z frędzlami
                w czterech rogach.                                                 25
   20   21   22   23   24   25   26   27   28   29   30