Page 235 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Arie Aksztajn (Eckstein) - Ciotka Ester”.
P. 235

jest, boli was serce, że Awrum Lajb najada się do syta? Poza tym, od kogo on
             bierze to jedzenie? Od bogacza Wolffa? Od piekarza Feldmana? Co jest, brak
             im czegokolwiek? Prawda, Awrum jada tylko chleb i cebulę. To jego prawo
             jeść, co mu się podoba. Awrum Lajb nie zabiera mu przecież tego jedzenia”.
                Ostatnio, zanim Awrum przybył, marzyłem po prostu o plackach kar-
             toflanych. Nie zwyczajnych plackach, ale takich, jak ja lubię: ze smażoną
             cebulą i smażonych na gęsim smalcu. I wtedy porozumiałem się z Bogiem
             i powiedziałem mniej więcej tak: „Słuchaj, Panie Boże, ja wiem, że ty masz
             dość trosk prócz mnie, ale przecież proszę o tak niewiele – chciałbym jednego
             dnia najeść się placków, aż pęknę. Zrezygnuję z kakao i czekolady, bo to są
             drogie rzeczy. Ale czym jest dla ciebie garść placków?”. I oto sen mój się spełnił.
             I to jest przyczyna, dla której znów zacząłem wierzyć w Pana Boga. Sądzę, że
             gdy podrosnę, będę żył wśród świętych albo w ich pobliżu. Ich obecność jest
             gwarancją, że nie będę głodny.
                Wczoraj na przykład opowiedziałem, tak na marginesie, Lorze, żonie
             Wolffa – to bardzo miła kobieta o bardzo smutnych, śniących oczach, o bla-
             dej twarzy, zmysłowych, smutnych ustach; ten smutek jest chyba związany
             ze śmiercią wnuczki Szulamit – że Awrum ma urodziny i marzy o torcie
             z wiśniami i kremem czekoladowym. Do teraz żałuję, że powiedziałem, że
             to z okazji urodzin, bo urodziny ma się tylko raz w roku. Przecież mogłem jej
             skłamać, że Awrum jada to w każdy szabas. Piekarzowi Feldmanowi dono-
             siłem, że Awrum błogosławi go codziennie za bułeczki i modli się o zdrowie
             jego domowników, tylko prosi, by bułeczki miały więcej maku i rodzynek.
             Od tego czasu w bułeczkach jest więcej rodzynek niż ciasta. Także proporcja
             maku się podwoiła. Tort wziąłem do magazynu, rozłożyłem worek, założyłem
             sobie serwetkę pod brodę, także z worka, dokładnie tak, jak to widziałem
             kiedyś w restauracji dla bogaczy. Nie jestem bogaczem, więc nie przestrzegam
             kolejności jedzenia posiłków. Na przykład mogę jeść tort z cebulą i plackami,
             galaretę z nóżek z rzodkwią, i tak wszystko miesza się w brzuchu.
                Przy tej okazji zdobyłem sobie przyjaciela: psiaka czarnego jak szatan,
             nazywa się Burek. Burek jest bardzo mądry. On też nie przestrzega porządku
             w kolejności jadła. Zupełnie mu nie przeszkadza jeść na przykład mięso z serem.
             On jest zwierzakiem i nie boi się, że Bóg go ukarze. Pies Burek nie opuszcza
             mnie ani na chwilę. Dobrze by było, gdybym mógł go posłać po jedzenie dla
             Awruma, a ja wypoczywałbym do góry brzuchem jak bogacz. Według mnie
             Awrum wie o tym, że zbieram jedzenie rzekomo dla niego, bo za każdym
             razem, kiedy się wieczorami zjawiam, uśmiecha się do mnie łobuzersko.  235
   230   231   232   233   234   235   236   237   238   239   240