Page 224 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Arie Aksztajn (Eckstein) - Ciotka Ester”.
P. 224

się w ciężkich mękach. W całym podwórzu słychać było krzyki Dwojry. Ści-
           nały krew, napawały strachem. W tym samym tygodniu zmarło jeszcze troje
           dzieci. Między nimi dziewczynka Chawele. Rodzice jej byli bardzo bogaci.
           Wezwali najdroższych lekarzy z miasta. Jeden z nich nazywał się Kolke i nie
           przypominał wyglądem lekarza, lecz anioła śmierci. Wysoki, szczupły, łysy,
           o kolorze skóry nieboszczyka. Doktor Kolke odważył się zabrać Chawele do
           szpitala, ale to nie pomogło. Co ciekawe, amulet Chawele wypisany był cielęcą
           krwią zamiast atramentem i schowany w jedwabnym woreczku na złotym
           łańcuszku. Być może, że amulet nie miał dostatecznie wyraźnych napisów
           albo choroba nie umiała czytać w jidysz albo po hebrajsku. Według mnie
           amulety należy pisać w kilku językach, bo czy można oczekiwać po chorobie,
           że potrafi czytać w świętym języku ?
                                         39
             Prawie co dzień zjawia się czarny wózek zamknięty jak skrzynia. Jego
           przybycie napawa strachem każdą matkę. Na tym wózku siedzi woźni-
           ca Sender albo, jak go dzieci nazywały, Sender Truposz. Ma białą twarz,
           płaski nos i wielkie, żółte zęby. Sender jest niemową. O cokolwiek go py-
           tasz, przytakuje głową na znak zgody, nawet wtedy, gdy nie rozumie ani
           słowa.
             Pogrzeb Chawele był bardzo smutny. Jej mama, Cypka Holc, klęła tak
           straszliwie Boga, że nie mam odwagi powtórzyć tych słów. Jednak opowiem
           co nieco: „Ty już nie jesteś naszym Bogiem, bo gdybyś miał w sobie choć
           szczyptę żydowskiej duszy, nie zabrałbyś takiego kwiatka”. Myślę, że wielu
           ludzi w milczeniu się zgadzało z tą wypowiedzią. Niektórzy zatykali uszy,
           zwłaszcza kiedy Cypka krzyczała głośno w kierunku nieba: „Nie ofiaruję ci
           więcej ani jednej świecy z tych, co zanosiłam do bóżnicy. Teraz będziesz mógł
           oglądać tylko moją pupę, nie żadną świecę”.
             Wybuchnąłem śmiechem. Oberwałem taki policzek, że mi się w głowie
           zapaliło sto świec.
             – Szajgec , podlec, kobieta gada głupstwa z bólu, a ty się śmiejesz – po-
                     40
           wiedział ze złością piekarz Feldman.
             Co ja mogę począć, jak mnie to rozśmiesza. Byli też ludzie, którzy twierdzili,
           że te oskarżenia rozzłoszczą Pana Boga jeszcze bardziej. Z ciężkim sercem było




           39   tzn. po hebrajsku.
           40   Szajgec (jid.) – młody chrześcijanin, a także pogardliwie: młody Żyd niewykonujący praktyk
    224      religijnych.
   219   220   221   222   223   224   225   226   227   228   229