Page 220 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Arie Aksztajn (Eckstein) - Ciotka Ester”.
P. 220

się o niego. Wybaczyłem mu jego dziwne zachowanie wobec mnie. Z dale-
           ka wszystko wygląda inaczej. Pamiętałem dni, kiedy Szymszon był zdrów.
           Umieliśmy razem się śmiać, dokazywać. Tęsknota za nim wraca, bo jest mi
           bardzo smutno.
             Zosia także bardzo się odmieniła. Przez nowego narzeczonego. Nie zwraca
           na mnie zupełnie uwagi. Nawet czuję, że jej przeszkadzam, ale nie mam dokąd
           pójść. Wszystko przez nową miłość, która nosi imię Julian. Julian pracuje jako
           motorniczy tramwaju. Wygląda jak policjant z powodu zielonego munduru
           i mnóstwa guzików. Czapkę ma błyszczącą, kaszkiet. On jest z tego munduru
           bardzo dumny. Julian jest trochę podobny do Zosi. Są prawie tego samego
           wzrostu. Tak samo chudzi, mają tak samo jasne oczy. On też jest blondynem
           i ma olbrzymie wąsy. W ustach wiecznie trzyma papierosa. Różnica polega
           na tym, że Julian nie lubi Żydów. Mnie tylko trochę nienawidzi, bo jestem
           jeszcze dzieckiem, ale przyrzeka mi solennie, że kiedy podrosnę, będzie mnie
           nienawidził, tak jak nienawidzi wszystkich Żydów. Według niego Żydzi wy-
           sysają krew narodu polskiego. I dlatego Polska jest biedna i anemiczna. On
           sam zupełnie niepodobny jest do kogoś, komu wyssano krew. Odwrotnie,
           ma różowe policzki, nos zupełnie czerwony. Kiedy Julian ma wolne w pracy,
           przebywa z Zosią. Muszę wtedy opuścić pokój i nie wolno mi Zosi nawet
           odwiedzić. Z konieczności znów znajduję się w magazynie jaj. Bardzo mi tam
           ciężko, wszystko przypomina mi Esterke. Nocami boję się zasnąć. W snach
           ukazują mi się koszmary, między nimi także Szymszon, bez oczu i przezro-
           czysty jak szkło. Szymszon się bardzo na mnie gniewa. Strach mój jeszcze się
           wzmógł, kiedy Zosia mi opowiedziała, że szukał mnie kilkakrotnie z miną
           niewróżącą nic dobrego. Na moje szczęście, Zosia skłamała i powiedziała, że
           nic o mnie nie wie. Ona jedyna ma jeszcze z nim kontakt i od niej dowiaduję
           się rozmaitych, raczej niepokojących szczegółów.
             – Anioł śmierci już naznaczył na jego twarzy koniec. Trudno go poznać.
           Została z niego połowa. A mimo to wzbrania się od przyjęcia jakiejkolwiek
           pomocy, nawet ode mnie.
             Zosia opowiedziała mi jeszcze, że przed paroma dniami zostali zatrzymani
           Aharon i Fajga. Siedzą w areszcie pod zarzutem oszustwa i fałszerstwa cze-
           ków. Nie wiem, czemu ta wiadomość mnie nie ucieszyła, odwrotnie, trochę
           mi było smutno. Zobaczyć człowieka w momencie jego upadku to zawsze
           działa przygnębiająco, nawet jeśli to jest oszust i szuja. Szymszon jest teraz
           sam w domu. Gdyby nie garnek z jadłem, który Zosia codziennie mu zanosi,
    220    pewno by już dawno zmarł.
   215   216   217   218   219   220   221   222   223   224   225