Page 215 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Arie Aksztajn (Eckstein) - Ciotka Ester”.
P. 215

oczach. Zdanie innych mnie nie interesuje, bo dorośli zawsze kręcą nosem
             i czynią uwagi, jakby coś rozumieli, choć niczego nie rozumieją. Twarz Esterke
             zrobiłem dwukrotnie. Raz ładną, z opływającymi włosami, wielkimi oczami
             i uśmiechem na twarzy. Drugi posążek z zamkniętymi oczami, olbrzymim
             językiem, małymi muchami. Rzeźbiłem w buraku, aby ludzie rozumieli, że
             muchy ssały jej krew.
                Aharon i Fajga bez przerwy przekonują mnie, że to jest gojowski zwyczaj.
             A ja czuję, że zaczynam kochać tych gojów. Aharon i Fajga tłumaczą mi spo-
             kojnie, prawie szeptem, bez pasji, bez złości. Słowa, którymi się posługują,
             są długie, gładkie jak węże. Czuję, że nie wolno mi wierzyć ani jednemu ich
             słowu. Przypominają mi te dwie zielone żaby, które usiłowały przekonać
             Kazika, ażeby poszedł do domu sierot. I to wszystko dla jego dobra. Przy-
             pominają mi też pielęgniarkę ze szkoły, która uczyła nas, że trzeba myć ręce
             po wyrzuceniu śmieci. Wszyscy ci ludzie mają w brzuchu małe węże, które
             wypływają na zewnątrz razem ze słowami, tak jak śmierdzące i zatrute ścieki
             z obu stron ulicy Zgierskiej.
                Obydwoje, Aharon i Fajga, cały czas mówią o Bogu, o cadykach, o aniołach.
             Czym więcej mówią o miłości i dobrych uczynkach, tym jestem ostrożniejszy.
                Na przykład wczoraj wieczorem usiłowali mnie przekonać, abym poszedł
             do domu sierot. Tam zrobią ze mnie człowieka i wyrosnę na podobieństwo
             Boże. To mi zaostrzyło wszystkie moje zmysły. Szymszon milczy, chory, wy-
             męczony. On nie reaguje. Nie mam na kim polegać. Śledzę wszystkie ruchy
             Fajgi i Aharona. Szczególnie ruchy rąk. Palce mają cienkie, paznokcie ostre.
             Fajga ma czerwone paznokcie. Nigdy nie spostrzegłem u niej zgiętej dłoni,
             ani to z gniewu, ani z radości albo wesoło bijącej brawo. Nigdy też nie po-
             głaskała czegokolwiek czy kogokolwiek. Twarz Aharona jest szczupła, małe
             usta mieszczą się pomiędzy rudą jak marchew bródką a wystającymi kośćmi
             policzkowymi. Oczy ma małe, głęboko osadzone pod brwiami. Najbardziej
             się boję jego plam na czole, na nosie i na policzkach. Na czole podobne są do
             wielkich much, na policzkach do myszy, a na nosie do wielkiej żaby. W czasie
             rozmowy wszystkie zwierzaki się ruszają i zagrażają jeden drugiemu. Fajga
             jest trochę mniejsza od męża i też chuda. Ma jasne piegi, oczy nieokreślonego
             koloru i zapadłe policzki, stale poruszające się to w dół, to w górę.
                Na każdą próbę z ich strony, by się do mnie zbliżyć, wyszczerzam zęby.
             Tym razem mam zamiar gryźć z całych sił, aż do kości. Jeśli Fajga zbliży się
             do mnie, wydłubię jej oko widelcem, który trzymam w kieszeni. Aharonowi
             zamierzam skoczyć na plecy, bo jest trochę pochylony. Najwygodniej będzie   215
   210   211   212   213   214   215   216   217   218   219   220