Page 205 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Arie Aksztajn (Eckstein) - Ciotka Ester”.
P. 205
Jadłem z Maksem z tego samego talerza.
– Awrumie Lajb, od teraz jesteśmy przyjaciółmi. Jadamy z tego samego
talerza. Nie wolno nam zdradzić siebie nawzajem – powiedział Maks ze
śmiechem. – Zwłaszcza że mamy wspólnego przyjaciela.
Opowiedziałem Maksowi, jak bardzo Szymszon się wzruszył, kiedy usły-
szał o jego powrocie. Nagle zjawili się Sonia, Godel i jego matka. Ludzie
przestali jeść i przyglądali się przybyłym. Godel przytył, ale na twarzy się
nie zmienił. Przytulona do niego stała przestraszona matka, z głową nakrytą
kocem. Sonia natomiast nosiła futro z lisim pyskiem. Pysk ten i twarz Soni
były do siebie trochę podobne, miały małe, świecące oczy, mały nos. Sonia
nosiła futrzaną czapkę, twarz pokryła warstwą pudru, policzki plamami
różu.
– Dajcie im usiąść – rozkazał Maks z zagniewaną miną. – Ile zarobiliście
wspólnie z Szymszonem? – spytał wprost i do rzeczy, jeszcze zanim oni zdążyli
usiąść na krzesłach.
Sonia usiłowała się uśmiechnąć, wykręcić z bezpośredniej odpowiedzi:
– Popatrz, Maks, myśmy…
– Zamknij gębę, cuchnąca kurwo, ja pytam, ile żeście zarobili?
– Sześć tysięcy złotych – odpowiedział zamiast Soni Godel.
– Dobrze, gdzie są pieniądze?
Godel także usiłował się wykręcić.
– Rozumiesz, Maks…
– Pytam, gdzie są pieniądze? – powtórzył Maks.
– Mogę je przynieść – odpowiedział ugodowo Godel.
– Pracowaliście razem?
– Tak.
– Uzgodniliście pół na pół?
– Tak.
– Dobrze, to ja orzekam: tysiąc złotych na „Talmud Tora”, pięćset złotych
na dom sierot, pięćset złotych dla Awruma Lajba, bo on opiekuje się Szym-
szonem. Paniatno? A to, co zostaje, dzieli się na połowę!
Sonia usiłuje ratować część pieniędzy.
– Zobacz, Maks, mieliśmy bardzo dużo wydatków. – Szybko się jednak
wycofała z powodu spojrzenia Maksa.
– Pieniądze na stół! – krótko rozkazuje Maks. Wzrok obecnych śledzi
każdy banknot, który pada na stół.
– Teraz zabierajcie waszą część i zwiewajcie, żebym was tu więcej nie widział. 205