Page 201 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Arie Aksztajn (Eckstein) - Ciotka Ester”.
P. 201

w jakiejkolwiek pracy.
                – Zostać u mnie to nie problem. Będziesz mógł sypiać w moim pokoju.
             A jeśli idzie o pracę, przyszedłeś akurat w porę. Wrócił Ślepy Maks , on u nas
                                                                      36
             jada, a z nim dużo innych gości.
                – Zosiu, Szymszon został w domu prawie bez jadła, martwię się o niego.
                Zosia zastanowiła się chwilę z zatroskaną miną.
                – Porozmawiam ze Szmilem Gribem. Przyjdź wieczorem.
                – Nie mogę. Muszę zobaczyć, co się dzieje z Szymszonem.
                – Idź, rób, co uważasz za właściwe.
                Szymszona nie było w domu. Czekałem na niego na ulicy przy bramie.
             Zjawił się późno w nocy. Z daleka go rozpoznałem. W czasach, gdy Szymszon
             był zdrów, chodził szybko, zakradał się jak kot. Tym razem szedł wolno,
             przystając co parę kroków. Raz jeden zatrzymał się i nawet oparł głowę o mur.
             Prawdopodobnie poczuł słabość. Pospieszyłem mu naprzeciw.
                – Szymszonie, chodź, ja ci pomogę – powiedziałem spokojnie.
                – Awrumie Lajb, dobrze, że przyszedłeś. – Głos jego zdradzał absolutne
             wycieńczenie.
                Nie wiem, jak udało mi się zawlec Szymszona aż do łóżka. Przygotowałem
             szklankę herbaty z cytryną. Trochę się uspokoił. Opowiedziałem mu, że
             dostałem pracę u Zosi.
                – To dobrze, to dobra kobiecina, z żydowskim sercem.
                Ale dopiero wiadomość, że Ślepy Maks wrócił i znajduje się u Szmila Griba,
             postawiła go na nogi.
                – Co ty mówisz? Ślepy Maks wrócił? – Raz po raz powtarzał to samo
             zdanie! – Ślepy Maks, Ślepy Maks! – Samo to imię elektryzowało go. –
             Razem, razem zaczynaliśmy naszą drogę. Jeżeli go zobaczysz, powiedz mu
             tylko, że jesteś ze mną. On mi jest winien jeszcze wielki dług wdzięczności.
             Nieraz uratowałem go z opresji. – Szymszon zaczął opowiadać o dzieciństwie,
             o pierwszych wspólnych kradzieżach. – On umiał kraść, ale umiał dawać…
             on umiał być okrutny, ale też umiał być łagodny.
                Nagle oczy Szymszona nabrały blasku. Postać się wyprostowała, mięśnie
             naprężyły. I znów ruchy Szymszona są żywotne, zwinne. Zdumiony, stoję
             naprzeciw niego. Trudno mi uwierzyć. To, czego nie potrafiły dokonać




             36   Ślepy Maks, właśc. Menachem Bornsztajn (1890-1960) – legendarny łódzki gangster, król pół-
                światka.                                                           201
   196   197   198   199   200   201   202   203   204   205   206