Page 182 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Arie Aksztajn (Eckstein) - Ciotka Ester”.
P. 182
pijany. Twarz miał czerwoną, łysinę świecącą od potu. I okazało się, że Szmil
także jest gotów umrzeć razem z nimi.
– Jeżeli wy zamierzacie umrzeć, moje życie także jest bezsensowne – zapewnia.
Ofiara Szmila przyjęta zostaje ze zrozumieniem i zaklepana uściskiem rąk.
Artur trochę przytomnieje i rzeczowym tonem objaśnia, jaką to krzywdę
wyrządził mu brat.
– A gdzie mieszka twój brat Ignac? – pyta Szymszon.
– Na ulicy Zgierskiej 46, w trzypiętrowym domu. Ten skurwysyn mieszka
na ostatnim piętrze. Drzwi są drewniane, brązowe. Jeżeli on ci otworzy drzwi,
złap go od razu za gardło i powiedz jedno słowo: „Artur”. Nie przestawaj go
dusić, póki nie zobaczysz pieniędzy!
– Artur – przerwał mu Szymszon – to zostaw mnie!
Krótko mówiąc, w czwórkę wybieramy się do brata Artura. Szymszon, by
go dusić za gardło, my w trójkę, by otrzymać należną część spadku. Na czele
idzie Szymszon, zataczając się. Za nim objęci Artur i Szmil Grib. Dwukrotnie
zmyliliśmy drogę i przy tej okazji wstąpiliśmy do knajpy Szmila Griba. Tam
zaopatrzyłem się w jeszcze jedną butelkę wódki i w koszyk chleba. Na rogu
ulicy Zgierskiej i Flisackiej zatrzymaliśmy się obok rozkrzyczanej, grożącej
pięściami grupy ludzi.
– Zabić tego skurwysyna! – krzyczał ktoś z tłumu.
– Może to mój brat Ignac – pociesza się Artur, który z trudem trzyma się
na nogach.
Obok muru i w towarzystwie ważniaka policjanta, który broni napad-
niętego, stoi blady jak kreda chłopak, z zakrzepłą krwią na głowie. Nos ma
spuchnięty, aż do podbródka także pokryty krwią. Oko jedno jest posinia-
czone, spuchnięte, zamknięte.
– To jest kieszonkowiec Heniek – szepce Szymszon.
Artur stoi obok Heńka, Szymszon podaje Heńkowi kosz z chlebem.
– Weź, Heniek, i jedz – zachęca go Artur.
– To jest łajdak i złodziej – przeciwstawia się jakaś baba w długim, brą-
zowym płaszczu i kapeluszu z piórkiem w podobnym kolorze. – To złodziej,
to łajdak! – wścieka się.
– Proszę pani – wtrąca się Szymszon – a jeśli on jest złodziej, to nie może
być głodny?
– Takie stworzenie karmić? – wścieka się baba.
– Proszę pani, głupiec także bywa głodny. A jeśli pani będzie miała pro-
182 blemy, to i pani damy chleb.