Page 16 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Arie Aksztajn (Eckstein) - Ciotka Ester”.
P. 16
razem Bóg był ze mną przy robocie. I wtedy mogłem pomagać biedakom.
A teraz tylko wyzdrowiej. Przyjdę także jutro.
Po wyjściu Nusena zastanawiałem się, w jaki sposób Bóg pomógł mu przy
kradzieży. Pewno pilnował, by nikt się nie zbliżył, a jak ktoś nadchodził, Bóg
krzyczał z góry: „Nusen, uciekaj!”, a więc Bóg także był wspólnikiem kradzieży.
To znaczy, że też jest złodziejem.
Myślę, że Godel to najmądrzejszy człowiek na świecie. On wszystko wie.
On wszystko umie wytłumaczyć. Gdy go spytałem, w jaki sposób Bóg pomógł
jego ojcu w kradzieży, odpowiedział mi z bardzo poważną miną (miny takie
widzę często w synagodze w czasie żydowskich modłów):
– Z boską pomocą i nam Bóg dopomoże, tak jak pomógł reb Wolffowi.
Coś ty myślał, że on się wzbogacił w uczciwy sposób? Czyś ty widział wielu
uczciwych ludzi przy forsie?
– To prawda, nie znam ani jednego.
– Widzisz? I nie zapominaj tego. Jutro jest piątek, jesteś zaproszony do nas
do domu. Wiedz o tym, że nie każdego zapraszamy do siebie. Jutro wieczorem
przyjdę po ciebie.
Oczy Godla świeciły i badawczo mi się przyglądały. Małe i czarne, przy-
pominały mi oczy myszy. Ruchy miał wyjątkowo zwinne. Właściwie to on
nigdy nie odpoczywał, zawsze gotów do wyskoku, do nagłej ucieczki.
Rodzice Godla przyjęli mnie z demonstracyjną serdecznością. Teraz,
w świetle, zwróciłem uwagę, że oczy Nusena Złodzieja podobne były do oczu
syna i że Nusen miał takie same gwałtowne ruchy. Jego wielkie uszy sterczały,
czujnie łowiąc najmniejszy szmer.
Dwojra, mama Godla, była ich absolutnym przeciwieństwem. Wielka,
z olbrzymimi piersiami, podobnymi do dwóch worków mąki, chodziła przy-
garbiona. Przez cały czas miałem wrażenie, że z powodu tych wielkich piersi
straci równowagę i upadnie na nos. Brak jej było większości zębów i dlatego
z trudem rozumiałem, co mówi, mowa jej połączona była z pluciem. Ale usta,
grube wargi naprawdę zapraszały mnie przyjaźnie.
– Siadaj, czuj się jak u siebie w domu – powiedziała.
Na piecu stał półmisek pełen błyszczących, brązowych kotletów.
– Na pewno jesteś bardzo głodny, mój biedny chłopcze! – Pogłaskała
mnie po głowie. Nie zdążyłem dać jej kuksańca, bo nie znoszę, jak mnie nie-
oczekiwanie głaskają… Dwojra przytuliła mnie mocno, głowa moja utonęła
w jej piersiach. O mało nie udusiłem się z braku powietrza. Zapach cebuli,
16 potu i kwaśnej kapusty wywołał u mnie uczucie mdłości i wstrętu. – Przede