Page 11 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Arie Aksztajn (Eckstein) - Ciotka Ester”.
P. 11

Ale cioci wybaczałem. A może byłem zajęty przyglądaniem się kiełbasom
             wiszącym na ścianie.
                Z jednej z szuflad niskiego stołu ciocia wyciągnęła coś w rodzaju tabliczki
             owiniętej w srebrny papier. Wewnątrz była druga tabliczka, brązowa.
                – Jedz tę czekoladę, dopóki nie przyrządzę czegoś innego – powiedziała.
                Nigdy w życiu nie uwierzyłbym, że istnieje coś takiego na świecie. Wkła-
             dasz to do ust, a to jest słodkie i pachnące. Słyszałem kiedyś, że bogacze jedzą
             tyle czekolady, ile chcą. Jednak jest wielka różnica pomiędzy tym, co słyszysz,
             a tym, co sam próbujesz.
                – Ciociu, czy jesz tyle czekolady, ile chcesz? – spytałem.
                – Tak, Awrumie Lajb – odpowiedziała ciocia ze śmiechem.
                W duchu postanowiłem ożenić się wyłącznie z kurwą.
                Czar trwał. Ciocia podeszła do naftowego palnika, gotowała coś przez
             parę minut i ostrożnie mi podała.
                – To jest kakao, pij!
                Po raz pierwszy w życiu naprawdę chciałem się pomodlić i podziękować
             Panu Bogu. Boże, jakie cuda ty tworzysz, piję coś brązowego, słodkiego, go-
             rącego i mam uczucie, że jestem w raju. I raz jeszcze postanowiłem w duchu,
             tym razem stanowczo: Ożenię się z kurwą i przez cały dzień będę pił kakao.
             I będę jadał czekoladę.
                Ciocia siedziała koło mnie i nagle zaczęła śpiewać. W życiu nie słyszałem
             tak śpiewającej kobiety. Głos jej napełnił pokój smutkiem. Była to piosenka
             o małym przemytniku, Awremele. O chłopcu, z którego życie zrobiło zło-
             dzieja, o dziecku bez rodziców. Kończyła się śmiercią chłopca w więzieniu.
                Nagle ciocia zamilkła, a oczy zaszły jej łzami.
                – Ciociu, dlaczego płaczesz?
                – Ja go znałam!
                Mnie osobiście nie przeszkadzało, żeby ciocia śpiewała jak najsmutniejsze
             piosenki, bylebym miał tyle kakao i czekolady, ile bym chciał.
                – Teraz idź spać, a ja pójdę kupić ci ubranie i buty.
                – Ciociu, czy za nie także zapłacisz dupą?
                Nigdy nie zrozumiem dorosłych. Zamiast być dumna ze skarbu, jaki
             posiada w dupie, nagle oberwałem w prawy policzek. Widocznie wszystkie
             kobiety w mojej rodzinie były leworęczne. Jeden z jej pierścionków o mało
             nie wykłuł mi oka. Próbowałem wytłumaczyć cioci, że jestem z niej bardzo
             dumny, że ona za wszystko może płacić dupą. W końcu ciocia wybuchnęła
             śmiechem.                                                             11
   6   7   8   9   10   11   12   13   14   15   16