Page 12 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Arie Aksztajn (Eckstein) - Ciotka Ester”.
P. 12
– Zamilcz wreszcie, mały idioto! Idę się teraz umyć, chodź, pomóż mi
ustawić parawan.
Moja uwaga skupiła się teraz na zdjęciach, które wisiały na ścianie.
– Ten u góry, z prawej strony, to twój ojciec – mówiła ciocia zza parawa-
nu. – Był bardzo smutnym człowiekiem i samotnym jak pies. Wiedz o tym,
że on cię bardzo kochał.
– Tak, ale mama mówiła, że miał kurwy w głowie i dlatego uciekł.
– Zaczekaj chwilę, kończę mycie i opowiem ci co nieco o twoim ojcu –
powiedziała ciocia.
Patrzyłem na zdjęcie i było mi bardzo smutno. Ojca sfotografowano
w ogrodzie.
Pewnego dnia mama powiedziała do mnie: „Ja i ty zabijemy go, a ty mi
przysięgnij, że gdy podrośniesz i mnie już nie będzie, zabijesz go sam”. Przy-
rzekłem, ale teraz już nie jestem taki pewien, że bym to zrobił.
Na zdjęciu ojciec miał łobuzerski uśmiech, czupryna spadała mu na oczy.
Ciocia wyszła zza parawanu i oboje przyglądaliśmy się fotografii, a mnie do-
kuczała tylko jedna myśl: Jak w takiej małej głowie mogło się ojcu pomieścić
tyle kurew?
Aby odwrócić moją uwagę, ciocia zaczęła znowu śpiewać, ale tym razem
wesołą piosenkę o dziewczynce, która spotkała króla, a on się w niej zakochał
i dziewczynka zamieszkała w pałacu, ale bardzo tęskniła za podwórkiem
swego domu. A potem bawiliśmy się z ciocią w chowanego. Kiedyśmy się
zmęczyli, ciocia opowiadała historię o Awremele Przemytniku i jak to on
pomagał biedocie.
Było mi bardzo dobrze i chciałem powiedzieć cioci, jak bardzo ją kocham,
ale nigdy nie potrafię wymówić takich słów.
– Teraz zostań sam, a ja przyniosę buty.
Ciocia wyszła, a ja się zdrzemnąłem. Kiedy się obudziłem, ciocia trzymała
w rękach koszulę, spodnie i płaszcz. Spodnie były na mnie za duże.
– Podwiniemy je – postanowiła. Do butów włożyła gazety. – Nie szkodzi,
będziesz je miał także, jak podrośniesz.
Chciałem ciocię objąć, powiedzieć jej coś przyjemnego, ładnego, ale słowa
uwięzły mi w gardle, coś się we mnie zamknęło.
Nagle na skrzypiących schodach zadudniły ciężkie kroki. Twarz cioci
spoważniała. Kroki zbliżały się.
– Awrumie Lajb – powiedziała wystraszona – nie mogę cię teraz wypuścić
12 z domu, bo pada deszcz, idź, schowaj się za parawanem i ani się rusz. Siadaj na