Page 13 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Arie Aksztajn (Eckstein) - Ciotka Ester”.
P. 13

stołku, ani pary z ust, a co najważniejsze, nie podglądaj. Prędko, on nadchodzi.
                Nie wiedziałem, kto ma przyjść, bałem się zapytać. Ciocia gwałtownie
             wypchnęła mnie.
                – Siedź cicho i nie podglądaj – przestrzegła znowu.
                Co ciocia ma zamiar robić? Na co się mam nie patrzeć? Coś przerażające-
             go wisiało w powietrzu. Co się stanie, gdy ktoś mnie znajdzie? Może warto
             uciekać? Chciałem wstać, ale było już za późno. Ktoś otworzył drzwi. Kto
             to może być? Paznokciem zrobiłem małą dziurkę w parawanie i przylgnąłem
             do niej. Ten ktoś to był ów dorożkarz z jednym okiem bez rzęs i brwi, ale
             tym razem miał na sobie wysoką futrzaną czapkę, barani kożuch, brązowe
             sztruksowe spodnie i wysokie buty.
                – Najpierw forsa – stanowczym głosem oświadczyła ciocia.
                – Przecież wcześniej powiedziałaś…
                – Żadne wcześniej – przerwała mu.
                – No dobrze, niech tak będzie.
                Ciocia dokładnie przeliczyła pieniądze.
                – Jestem gotowa.
                Dorożkarz zdjął najpierw czapkę, potem płaszcz.
                – Dosyć, tylko spodnie.
                Usiadł na stołku, zdjął buty. Zapach żółtego sera rozszedł się po pokoju. Po
             czym dorożkarz zdjął spodnie i został na wpół nagi. Z trudem opanowałem
             się, by nie krzyknąć. Trzymał w ręku swojego olbrzymiego siusiaka. Byłem
             oszołomiony. Siusiak był długi, gruby, czerwony jak strażacki hełm. Pod nim
             zobaczyłem czarną brodę, podobną do brody rabbiego Idla.
                Dlaczego on się rozebrał? Co ma zamiar robić? Gdzie jest ciocia? Od-
             wróciłem głowę. Ciocia leżała na łóżku z rozkraczonymi nogami. Między
             nogami miała ogromną dziurę, a w środku świecił czerwony języczek. Ponad
             brzuchem sterczały jej dwie piersi, pomiędzy nimi widziałem nos z dwiema
             dziurkami. Poczułem słabość. W powietrzu unosiła się jakaś zagadka. Po co
             oni się rozebrali? Co się teraz stanie?
                – Chodź już, na co czekasz?
                Dorożkarz wepchnął swojego siusiaka do dziury cioci. Teraz widziałem tyłek
             dorożkarza. Był cały owłosiony, tyłek unosił się i opadał, a szpara w dupie to się
             otwierała, to zamykała, w takt rytmu. Nagle usłyszałem krzyk cioci, zdawało
             mi się, że dorożkarz ją dusi. Czułem, że muszę ją ratować, i to czym prędzej.
                Chodziło mi po głowie, że jeżeli on udusi ciocię, to nie będę miał kakao ani
             czekolady. Krzyk cioci się wzmagał, a mnie ogarnął przeraźliwy strach. Nagle   13
   8   9   10   11   12   13   14   15   16   17   18