Page 155 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Arie Aksztajn (Eckstein) - Ciotka Ester”.
P. 155
Potem była jakaś historia o goju, który nazywał się Dąbrowski. Ten Dąbrow-
ski przyszedł do Polski z Włoch. Reszty słów Beni nie potrafił przetłumaczyć
i to jeszcze bardziej rozzłościło plamę.
Ze słów hymnu zrozumiałem, że Polska znajduje się w tarapatach. Fakt,
że oni polegają na nas, na mnie, na Mojsiele, Kociaku, Benim i Fajwlu Taszu,
to już mówi za siebie wszystko.
– Na mnie niech nie liczą – szepnąłem cicho Fajwlowi.
Nie rozumiałem, po co potrzebne są słowa „Kiedy my żyjemy”. Przecież
to jasne, że na zmarłych nie można polegać. Jak tu pojąć gojowskie myśli?
Nie rozumiałem też dokładnie, co nam zabrał wróg. I tak nam będzie trudno
mu cokolwiek zwrócić. Mojsiele Dupiak szepnął mi cichutko, że jest gotów
zwrócić wszystko, byleby był spokój. Kociak ze swej strony powiedział, że nie
chce zwracać niczego, bo niczego nie wziął. Natomiast Szmelke Ciamajda
twierdził, że jest mu obojętne, co zabrali i jest mu obojętne, co zwrócą – to
jest problem gojów. Jeśli idzie o niego, niechaj się kłócą między sobą, bo goje
i tak szukają zawsze powodu do kłótni.
Po przetłumaczeniu słów musieliśmy stać na baczność. Zaremba ze śmier-
telną powagą zaśpiewał nam ten hymn.
Zainteresowanie rządu polskiego nami nie skończyło się na uczeniu hymnu.
Zjawiła się jakaś pani i powiedziała:
– Zajmiemy się teraz zagadnieniem zdrowia. To są sprawy, które każdy
obywatel obowiązany jest znać.
Kobieta ta także była bez twarzy. Od stóp do głów ubrana była na biało.
I twarz miała białą. Tylko usta były czerwone, jak gdyby przed chwilą napiła
się barszczu. Mówiła głosem piskliwym jak dziecko. Mówiła po polsku i znów
nie rozumieliśmy, i znowu Beni musiał tłumaczyć na jidysz, co wypadło
trochę komicznie:
– Pani „śmiertelne szaty” – tłumaczył nam Beni – powiada…
Wybuchnęliśmy śmiechem, a Beni został spoliczkowany przez Zarembę:
– To nie jest wasze aj, waj, waj z bóżnicy, to jest polska szkoła.
Pani „śmiertelne szaty” przedstawiła się jako pielęgniarka w służbie pań-
stwowej. Do obowiązków jej należy dbać o nasze zdrowie. Nauczyć nas, jak
przestrzegać higieny osobistej.
– Na przykład jeśli rodzice wasi każą wam wysypać wiadro śmieci, mu-
sicie potem dokładnie umyć ręce mydłem, bo na rękach pozostaje mnóstwo
zarazków. I to może spowodować choroby.
Beni przetłumaczył nam słowa „śmiertelnej szaty”, a ona spytała: 155