Page 159 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Arie Aksztajn (Eckstein) - Ciotka Ester”.
P. 159

całkowicie zasłaniał jej twarz. Pachniała biedą. Zapach biedy to zapach
             wilgoci i zaniedbania.
                – Esterke, jak to dobrze, że cię widzę!
                – To pozwól mi wejść – usłyszałem przez szal. Głos jej był głuchy, niecier-
             pliwy. – Awrumie Lajb, ja tu zostanę na noc, a może dłużej. A teraz zamknij
             drzwi, żeby nikt nie wszedł, a jeśliby mnie kto szukał, nie ma mnie tu!
                – Dobrze, Esterke!
                Bardzo się ucieszyłem, że zostaje ze mną. Jednak razem z radością zakradł
             się jakiś niepokój. Przede mną stała inna Esterke. Dziwiło mnie, że ani na
             chwilę nie zdejmuje szala i że jest bardzo nerwowa, jak gdyby ją ktoś ścigał.
             Poprzez szal badały mnie podejrzliwe, błyszczące oczy.
                – Awrumie Lajb, muszę spać oddzielnie. Bardzo jestem zmęczona i trochę
             chora. – Później usiadła ze spuszczoną głową na stosie worków i mówiła do
             ziemi: – Awrumie Lajb, widziałeś mojego ojca?
                – Nie!
                Zaskoczyło mnie to pytanie. Przecież wszyscy wiedzieli, że ojciec jej umarł.
             I wszyscy twierdzili, że tak się stało z powodu rozpaczy po ucieczce córki.
                – A co z moją mamą?
                – Jej także nie widziałem.
                Było parę osób, które chciały pogodzić Esterke z ojcem przed jego śmiercią,
             ale nadaremnie. Dla niego ona umarła, zwłaszcza że odprawił po niej sziwę.
                – Tak mi ciężko na sercu. Może ja naprawdę umarłam?
                Nie wiedziałem, jak ją pocieszyć.
                – Esterke… – Nie mogłem dalej mówić. Powiedzieć jej, że ją kocham?
             Słowa takie nie przechodzą mi przez usta.
                – Awrumie Lajb, przyrzeknij mi, że nigdy w życiu nie ożenisz się z gojką!
                – Przyrzekam, ale dlaczego mi to mówisz?
                – Może jutro porozmawiamy na ten temat. Jedna rzecz jest tylko dla mnie
             oczywista: gdybym uciekła z Żydem, ojciec by mi wybaczył. Wpędziłam ojca
             do grobu i mamę także. A najsmutniejsze jest to, że oni mieli rację.
                Powiedziałem jej, że na razie nie mam zamiaru ani uciekać, ani żenić się
             z gojką. W taki sposób próbowałem uspokoić Esterke.
                – Awrumie Lajb, jestem zmęczona i chce mi się spać. Gdzie mogę złożyć
             głowę? – spytała cicho. A potem dodała: – Nieważne, jak długo będę spała,
             nie budź mnie.
                Wskazałem jej dużą skrzynię stojącą na zewnątrz po prawej stronie. Na jej
             dnie było dużo drobnych trocin. To była skrzynia Mojsiele Dupiaka. Zostały   159
   154   155   156   157   158   159   160   161   162   163   164