Page 130 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Arie Aksztajn (Eckstein) - Ciotka Ester”.
P. 130

– Ona także cię biła? To wszystko przez Idla, ja jego dobrze znam. On
           zawsze oszukuje w kartach! – Głos jego zamienił się w płacz. – Żydzi! Ja,
           Szymszon Bekel, jestem wszystkiemu winien. Oddałem naiwne, spokojne,
           przyjemne dziecko, które pragnęło tylko uczyć się Tory. Dziecko, które nie
           potrafiło skrzywdzić muchy. Tylko śmierć Idla może pomścić krzywdę, jaką
           wyrządziłem temu dziecku, tej niewinnej duszyczce. Chodź ze mną, idziemy
           zabić Idla.
             Usiłowałem wytłumaczyć Szymszonowi, że prawdopodobnie wylałem
           wrzącą wodę na żonę Idla. Szymszon przerwał mi:
             – Nie wierz temu, sam widziałem, jak Idel oblewa wrzątkiem żonę, a teraz
           oskarża ciebie, niewinna duszyczko ty moja! Chodź ze mną!
             – Szymszon, ja nie mam sił.
             – Chodź, wezmę cię na plecy. Na moich plecach będziesz mógł przejść
           całe życie.
             Zapijaczony Szymszon przystawał co parę kroków. Po drodze zapomniał,
           dokąd idziemy.
             – Ty, Awrumie Lajb, powiedz mi, dokąd idziemy i kogo mam zabić. Bo
           jeszcze mogę nieopatrznie zabić niewinnego człowieka. Przyrzekasz?
             – Tak, przyrzekam!
             Napotkanym po drodze przechodniom Szymszon tłumaczył, bijąc się
           pięściami po piersiach:
             – Idel go zbił przez zazdrość, bo przewidywał, że Awrum Lajb będzie
           geniuszem. Tak, to wszystko przez zazdrość. Po dwóch tygodniach Awrum
           Lajb już znał Pięcioksiąg.
             Chciałem wyprowadzić go z błędu i wytłumaczyć, że to nieprawda.
             – Wy widzicie, co za skromność? Wy widzicie, jaki z niego cadyk? –
           Szymszon zmieniał swoją wersję co parę minut. – Ten Idel, przeklęte niech
           będzie jego imię, ukradł perły mamy Awruma Lajba. Tak, drogie perły.
           Wy rozumiecie, co on zrobił temu dziecku?
             Ta wersja wywarła na obecnych największe wrażenie.
             – I do tego złodzieja my posyłamy nasze dzieci na naukę, tfu! – zaperzył
           się jeden z obecnych.
             Kiedyśmy się zbliżali do chederu, Szymszon obwieścił ludziom na ulicy:
             – Przyszedłem zabić go, zabić Idla. Kto chce to zobaczyć, niech idzie ze
           mną, a zobaczycie, co się dzieje z Żydem, który z zazdrości bije dziecko. Tak
           jest, Żydzi, ja dźwigam na moim grzbiecie łamed-wownika. Jego wielkim
    130    przestępstwem był fakt, że chciał się uczyć Tory. Skradał się nocami do szkoły
   125   126   127   128   129   130   131   132   133   134   135