Page 127 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Arie Aksztajn (Eckstein) - Ciotka Ester”.
P. 127
Jest jedna sprawa, która bardzo martwi króla i królową, i oczywiście
Awrum Lajba numer dwa. A mianowicie fakt, że w bardzo dalekim kraju
mieszkają goje. A tam, gdzie mieszkają goje, zawsze dzieją się niedobre rzeczy.
I to jest także przyczyna, dla której w Kwiatowicach nie mieszka ani jeden
goj. W kraju gojów biją dzieci, wybijają im zęby. I tam mieszka jedna kobieta
(nazywa się Gienia), która znęca się nad dziećmi. Nie można im w ogóle
pomóc z powodu odległości i zimna. Jeżeli ktoś spotka takie dziecko, niech
je serdecznie pozdrowi w imieniu Awruma Lajba numer dwa, syna króla
Zuberiana i królowej Heleny.
Od czasu, jak mnie Awrum Lajb numer dwa opuścił, nie mogę sobie znaleźć
miejsca i jestem zupełnie wyobcowany ze środowiska. Na przykład w czasie
ubierania się zapominam włożyć rękę do drugiego rękawa albo staję w trakcie
pracy i nie wiem, co robić. Zamiast postawić dzbanek z wodą na piecu, wsta-
wiłem go do szafy. Krzyki pani Gieni nic nie pomagają. Moja głowa znajduje
się zupełnie gdzie indziej. Sądzę, że tęsknię za Awrumem Lajbem numer dwa.
Zjawia się tylko wtedy, kiedy jestem w łóżku, i opowiada mi o swoim
cudownym kraju. Prócz nas siedzą jeszcze w pokoju moje diabły ze snów
i słuchają w napięciu. Czasem nawet kiwają ze zrozumieniem głowami.
W piątek pani Gienia z uśmiechem na twarzy i przenikliwym spojrzeniem
zawiadomiła mnie:
– Nu, dzisiaj będę się kąpać! – Po czym zamknęła drzwi na klucz. – Żeby
ci zbóje z twego pokoju nie podglądali.
Piątek to najcięższy dzień tygodnia. Trzeba przygotować wrzącą wodę na
zupę, zimną wodę na herbatę, a teraz jeszcze letnią wodę na kąpiel dla pani
Gieni. Usiłuję się skoncentrować: dla kogo zimna, dla kogo wrząca woda,
dla kogo letnia. W głowie mojej stukają małe młoteczki: gorąca woda, letnia
woda, letnia woda, gorąca woda. Wszystko mi się miesza w głowie. Na piecu
stoją trzy garnki. Czarny garnek z pokrywą jak nakrycie głowy mnicha ma
po bokach dwa ciężkie uchwyty, jak gdyby ręce, które trzymają go za brzuch,
żeby nie wybuchnął. Obok stoi płaski garnek, niski, ze zgniecioną od wielu
upadków rączką. I trzeci garnek wysoki, czerwony, bez pokrywy. Najbardziej
nie znoszę czarnego garnka, w którym gotuje się kura. Nie wiem, czemu kura
zawsze gotuje się nogami do góry, jak gdyby chciała mnie nimi złapać. Kura nie
ma głowy, a mimo to wydaje głosy: „blu, blu, blu”. Robi to wrażenie, że tonie
i prosi o ratunek. To mi sprawia przyjemność. Dobrze jej tak, niech utonie
i nigdy nie wydostanie się z tego garnka. Kawałki siedzącej na kurze marchwi
przypominają krwawą ranę, a pietruszka i koperek zieloną trawę na świeżym 127