Page 39 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom trzeci.
P. 39
z trudem powstrzymywał śmiech. – Jawohl... to też ważna społecznie funkcja.
Oprócz tego zapewnia kartki na żywność. Szklankę mleka dziennie. Daje to
panu możliwość zaoszczędzenia, może nawet dokupienia kilku klusek. Ile dziś
szklanka mleka stoi na czarnym rynku? Co pan tak na mnie patrzy, panie Ro-
zenberg? Pan nie wie, o czym mówię? Nie wie pan, co to kluski? A co to twarde
i miękkie, to pan wie? Trzyma się pan jeszcze przedwojennej terminologii, jeśli
chodzi o walutę? Nie za bardzo angażuje się pan w życie getta, jak widzę... A co
porabia szanowna małżonka i dzieci?
Pan Rozenberg był kompletnie zagubiony: – Nie mam żony ani dzieci, panie...
– Umarły? Przykro mi to słyszeć. Zapewne nie z głodu...
Pan Adam z wysiłkiem zmobilizował resztkę odwagi, jaka mu pozostała: – Mam...
biżuterię! Zakopaną w mieście! W piwnicy... Jestem gotów pokazać... Mam!...
Uprzejmy pan kiwnął z boku na Sutera i obaj Niemcy w tej samej chwili po-
chylili się w stronę Adama.
– Miło mi to słyszeć – powiedział Niemiec już rzeczowym tonem. – Jakiej
mniej więcej wartości? Zapewne nie może pan sobie tak od razu przypomnieć.
Proszę się tym nie przejmować. To można łatwo stwierdzić. Wiemy, że jest pan
uczciwym człowiekiem i że pan nie kłamie, kiedy może się to wydać. – Przysunął
się z krzesłem do biurka i spoważniał. – Mamy do pana pełne zaufanie. Sam pan
przecież widzi. Traktujemy pana z szacunkiem. Obraca się pan w tak wysokich
kręgach, w śmietance żydostwa. Zrobi nam pan uprzejmość. Jak to się mówi
w getcie: ręka rękę myje. Bardzo słusznie. Sądzę, że jeśli chodzi o pańskie pie-
niądze, to leżą gdzieś schowane i nikt z nich nie korzysta. Panu też, gdyby pan
je tutaj miał, na nic by się nie zdały. Najlepszą walutą, prawdziwym złotem, są
w getcie „rumki”. Za to nam może to pomóc rozwiązać poważne problemy wo-
jenne, rozumie pan? Przecież jest pan inteligentny. Mamy dla pana interesującą
propozycję. Pan przeżyje wojnę pod naszą ochroną... „Rumków” też panu nie
zabraknie. Ale, jak mówiłem, posuwajmy się systematycznie. Najpierw pański
wkład. Zrobimy małą wycieczkę do miasta, panie Rozenberg. Jakie pan ma
piękne germańskie nazwisko! 12
Obaj Niemcy się podnieśli i zasalutowali sobie „Heil Hitler”. Pan Adam się
ukłonił. W tym momencie drzwi otwarły się jakby same z siebie. Dwóch zonde-
rowców odprowadziło Adama do piwnicy.
Adama ogarnęły mdłości od zapachu, który powitał go na dole, od widoku
leżących ciał i szeroko otwartych oczu przepełnionych szalonym strachem. Ci, co
mogli się ruszać, przysunęli się do niego. Obrzucono go pytaniami – ciekawymi,
zawistnymi, pełnymi nadziei.
12 Aluzja do nazwiska głównego ideologa narodowego socjalizmu. Alfred Rosenberg (1893–1946),
głosiciel skrajnego antysemityzmu oraz idei wyższości rasy aryjskiej, był ministrem Rzeszy ds. oku-
powanych terytoriów wschodnich. 37