Page 236 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom trzeci.
P. 236

dwojgiem. I tak stało się słońce. Potem drzewo zaczęło kwitnąć, a z kielichów
                 jego kwiecia wyfrunęły nowo narodzone pszczoły, motyle i ptaki. Potem kwiaty
                 dojrzewały i zamieniły się w owoce, w wiśnie. Były czerwone, bo były odbiciem
                 ognia w dole i słońca na górze. Pierwsza kobieta zerwała wiśnię, ugryzła i podała
                 ją pierwszemu mężczyźnie, aby spróbował. Oboje zarumienili się i zrozumieli, że
                 to czas, aby wydać dziecko na świat.
                   Nie śmialiśmy się. Zniknęła lekkość pomiędzy nami. Trzymaliśmy się za ręce,
                 które płonęły. „Nasz czas jest teraz” – brzmiały mi w uszach słowa Racheli. Za-
                 prowadziłem ją do piwnicy Cukermanów i zamknąłem drzwi. Było bardzo ciemno.
                 Znalazłem jej rękę i powiedziałem: – Teraz.
                   Pod naszymi nogami grunt był miękki – piasek i trociny. Rozebraliśmy się,
                 na chwilę oddaleni od siebie. Drżąc upadliśmy na piasek. Świeże, chłodne spo-
                 tkanie żywego ciała z żywym ciałem. Wkrótce piasek pod nami zaczął płonąć.
                 Piwnica pełna była ust, bijących serc, pulsujących tętnic. Byliśmy dwojgiem
                 zakochanych, którzy obejmują się przez mur z kolczastym drutem. Byliśmy
                 Adamem i Ewą w dalekiej północnej krainie. Byliśmy dwa i dwadzieścia jeden.
                 Dwadzieścia jeden i wiele . Były w nas miliony miriadów  ludzi. Ptaki i zwierzęta.
                                     10
                                                              11
                 Gromy i błyskawice. Była ciemność i jasność. Płacz i śmiech. Byliśmy zamknięci
                 w łupinie wiśni czerwonej jak krew. Pomiędzy nami było jądro, ziarno. Sedno
                 wszystkiego otulone w sekret, który chcieliśmy poznać tak głodni i spragnieni,
                 czuli i brutalni. Wydawało mi się, że dzielimy oddech i egzystencję, że dosięgamy
                 ciszy śmierci i rozbłysku życia.


                                                 *


                   Pierwszego dnia szpery, kiedy akcja jeszcze była w żydowskich rękach i ży-
                 dowskie komisje chodziły od domu do domu, poszukując dzieci, starych i chorych
                 ludzi, Samuel Cukerman postanowił przejść na drugi kraniec getta. Wcześniej
                 wyszedł sam, aby poszukać kryjówki, ale nie była to łatwa sprawa. W żaden
                 sposób nie mógł się dobić do drzwi swoich dawnych znajomych w getcie, byłych
                 przyjaciół, szyszek. Towarzysze z partii syjonistycznej częściowo byli chronieni
                 przez Rumkowskiego, a pozostali byli bezradni zupełnie jak on. Jedynym miej-
                 scem, w którym mógł się ukryć ze swoją rodziną i które wydawało się jako tako



                 10   Liczba 2 to w Biblii symbol wielości i obfitości, ale też jedności dwóch połówek, z drugiej strony
                   symbolizuje kontrast nocy i dnia, dobra i zła. 21 oznacza całkowitą doskonałość; boską mądrość
                   i pełnię szczęścia.
                 11   Miriady – liczebnik służący do określania wielkiej, ale trudnej do policzenia liczby, np. miriady
          234      gwiazd.
   231   232   233   234   235   236   237   238   239   240   241