Page 233 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom trzeci.
P. 233
do transportu. Ale nic sobie z tego nie robiłem i nie przestawałem ich zamęczać
pytaniami, wiesz o co? Czy znali tatę. W końcu jeden połapał się i zapytał mnie,
czy tata jest w środku. To powiedziałem mu, że Niemcy wzięli go już dawno i że
mój brat jest w środku i dodałem: „Panie, wojna nie będzie trwać wiecznie” – i to
właśnie on wpuścił mnie do ciebie.
Postanowiliśmy, że nie będziemy ryzykować i że poczekamy z wyprawą po
mamę do szóstej wieczorem. Zamknęliśmy drzwi i okno, po czym rzuciliśmy się
na obce łóżka, aby się zdrzemnąć.
Zanim zasnąłem, myślałem o bohaterstwie Abramka. Było to prawdziwe
bohaterstwo, czy tylko zuchwałość dziecka, które igra z ogniem i nie zdaje sobie
sprawy z niebezpieczeństwa? Filozofowałem, że prawdziwe męstwo oznacza –
znać niebezpieczeństwo, patrzeć mu w twarz i zdobyć się na odwagę, aby działać.
Jakie to tanie z mojej strony. Chciałem umniejszyć to Abramkowe ocalenie mnie,
by nie czuć się tak wdzięcznym.
Jedno wiem: ja sam nie jestem bohaterem. Bywają chwile, kiedy jestem
bardziej odważny, a bywają i takie, kiedy jestem sparaliżowany. To wszystko.
Obudziliśmy się bardzo późno. Zrozumieliśmy, że mama musi już być w domu,
więc pobiegliśmy tam. Mama przypadła do nas. Śmialiśmy się i płakali. Mama
opowiedziała, że matka Szimena zmarła w nocy. – Szczęśliwa kobieta – stwier-
dziła – zmarła w swoim własnym łóżku.
W środku nocy obudził mnie płacz mamy. Zapytałem ją, co się stało, a ona
powiedziała, że nie ma już siły biegać.
(Zeszyt Dawida)
Moja mądra, smutna mamo, która obdarzyłaś mnie życiem, w której ciele
zdarzył się cud mojego poczęcia, która wydałaś mnie na świat – powiedz mi,
wytłumacz, co takiego jest w tobie, we mnie, w tej ogłuszonej, udręczonej masie,
co zmusza wilki, aby się za nami uganiały? Co takiego jest w ich krwi, co zwra-
ca ich przeciw krwi naszej? Czy w tym miejscu pasuje szablonowa odpowiedź
o chrześcijaństwie? Czy ona nie brzmi tu śmieszniej niż gdziekolwiek indziej?
Często myślę, że oni męczą nas nie dlatego, że zabiliśmy Chrystusa, lecz dlatego,
że daliśmy im Chrystusa i za bardzo o nim przypominamy. Wilki, które się dzisiaj
uganiają za nami, odrzuciły Chrystusa. Może zaspokoili tym pragnienie, które
jest obecne w każdym chrześcijaninie. Niszcząc nas, przypominają sobie o nim,
a przypominając sobie o nim, nienawidzą siebie. Nienawidząc siebie, przypomi-
nają sobie o nas. A przypominając sobie o nas, myślą o sobie. Samobójstwo
dokonane poprzez mord.
Mamo, jak bardzo muszą nienawidzić dzisiaj samych siebie, jeśli potrafią
nas tak dręczyć.
Nie jesteśmy lepsi od innych ani bardziej święci, nie przypominamy też bar-
dziej Chrystusa niż inni. Ale czyniąc nas ofiarami, wynoszą nas ponad siebie. 231