Page 229 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom trzeci.
P. 229

(Zeszyt Dawida)
                      Wzbogaciłem mój zasób słów o wyrażenie: „Himmelkommando” . Powiadają,
                                                                          9
                   że to piękne słowo pochodzi od jednego Niemca, który nazywa się Fuchs. Po-
                   wiadają również, że on, ten Fuchs, mści się szczególnie na kobietach. Chętnie
                   do nich strzela. Dzisiaj był czwarty dzień akcji. Nie wiem, jak mogę teraz, tego
                   samego wieczoru, brać pióro do ręki i tak spokojnie zasiadać do pisania. Jak
                   mogę być taki „normalny”? I co kazało mi postanowić, że opiszę wszystko, co
                   się stało? Przecież tego nie da się zrobić.
                      Czy jeszcze pamiętam? Przecież miałem chwile, w których otwarte oczy nic nie
                   widziały, nastawione uszy niczego nie słyszały, a umysł był całkiem zmartwiały.
                      Tragiczna prawda jest coraz bardziej oczywista dla mnie – świat nigdy się nie
                   dowie dokładnie, co przeżywamy. Kto mu opowie? Nawet ci, którzy przeżyją, sami
                   sobie nie będą mogli uwierzyć, że to, co się z nami działo, wydarzyło się naprawdę.
                      Jak opowiedzieć choćby tylko o tym, co znaczy siedzieć na załadowanej rolwa-
                   dze, zabitej deskami? – Więc czemuż w ogóle podejmuję taką próbę? Dziwne jest
                   to, że w chwilach niebezpieczeństwa przysięgałem sobie, że jeśli jeszcze wrócę,
                   opiszę wszystko. Dlatego zamiast rzucić się na łóżko, zamknąć oczy i zebrać siły
                   na jutro, siadłem, aby wypełnić tę bezsensowną misję.
                      Słyszę, że w ostatnim czasie pisarze zakopują swoje rękopisy w ziemi – aby
                   pozostał dokument dla świata. Gdybym uczynił to z moim zeszytem, oznaczałoby
                   to, że podpisałem na siebie wyrok. Nie chcę, aby ten zeszyt mnie przeżył.
                      Nasze podwórko jest chyba najszczęśliwsze w całym getcie. Mieliśmy już
                   trzy akcje i kto wie, ile jeszcze będzie? Pierwszego dnia żydowscy policjanci
                   z pomocą tego psa Mojsze Grabiarza zrobili prawdziwy porządek z dziećmi
                   i starcami. Następnego dnia, kiedy przyszli Niemcy i pojawiło się Rollkommando,
                   ukryliśmy się u Pudlmacherów, naszych przyjaciół, którzy mieszkają trzy domy
                   stąd. Towarzysz Pudlmacher dobrze znał ojca i właśnie dlatego zawsze zwraca
                   się do mnie z takim szacunkiem, jakbym był nie wiadomo kim. Pół godziny przed
                   akcją przybiegł i powiedział, że mama zbyt źle wygląda, aby stanąć do selekcji,
                   i przyjął nas u siebie.
                      Towarzysz Pudlmacher zaczął budować swoją kryjówkę, gdy tylko zaczęły się
                   szerzyć pogłoski, że Niemcy zażądają dzieci. Po cichu wykradał cegły z rozbiórek,
                   aż zebrał wystarczająco dużo, aby zbudować dodatkową ścianę wzdłuż ściany
                   pomiędzy swoimi dwoma pokojami. Mieszkają w dwie rodziny w dwóch izbach.
                   Pudlmacher zdarł tapety z tylnej ściany i przykleił je na nowej. Wejście pomiędzy
                   podwójną ścianę prowadzi przez dziurę zastawioną wytapetowaną dyktą. Nad
                   tą dziurą stoi stół przysunięty do ściany.




                   9    Komando niebiańskie (niem.). Znane w obozach i gettach określenie grupy więźniów, którzy prze-
                      wozili zwłoki do krematorium lub na cmentarz.                     227
   224   225   226   227   228   229   230   231   232   233   234