Page 121 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom trzeci.
P. 121
Kilka razy, nie bacząc na swój egoizm, poczułem się zobowiązany wobec przy-
jaciela. Okazało się, że mój przyjaciel Icchok nie ma odwapnienia, lecz gruźlicę
kości nóg. Znalazł się w szpitalu, a ja poszedłem go odwiedzić. Nie musiałem
go podnosić na duchu, jest w dobrym nastroju, bo uwolnił się od domu. Mówi
do mnie: – Teraz jestem księciem, zajmują się mną. Rozpieszczają mnie i nikt
nie domaga się ode mnie kawałka mojej porcji chleba.
Tak w ogóle to można by otworzyć w szpitalu komórkę partii, bo tak wielu
tam towarzyszy. Wśród nich jest nasza recytatorka Gitele i jej narzeczony Monik,
nasz skarbnik Berl i całe towarzystwo skifistów . Nie wyglądają na chorych: mają
8
zaróżowione, okrągłe policzki, aż przyjemnie popatrzeć, jedynie oczy błyszczą
im z gorączki. Chodzę od łóżka do łóżka i przekazuję najnowsze wiadomości,
opowiadam dowcipy i wszystkie bzdury, które przychodzą mi do głowy. Gdy patrzę
na nich, to mi się dopiero robi wesoło na duszy. Tylko ja jestem zdrowy. Tylko ja
mogę swobodnie chodzić. Mam Marysin i Inkę!
*
Wyszła długo oczekiwana racja. Żałosna. Dwa i pół kilo ziemniaków, mąki
20 deko, czyli o 15 deko mniej niż przed minioną dekadą. 10 deko płatków
owsianych, ani kawałka zieleniny, ani jednej konserwy. Nic więcej. Pocieszam
się, że latem będzie lepiej. Stanąłem dzisiaj w kolejce po drożdże. Otworzono
sklep, gdzie tylko to sprzedają. Mówi się, że są lekarstwem na opuchnięte nogi.
To dobrze. A co najważniejsze – drożdże są jadalne, a czego byśmy dzisiaj nie
wpakowali do żołądków?
Na frontach martwa cisza. Straciłem zainteresowanie, czy też może zabijam je
w sobie celowo. Chcę się uwolnić od wszystkiego, co ma zamiar mnie zniszczyć.
Muszę ocalić dobry nastrój. Wojna musi się i tak skończyć w tym roku. Być może
„buduję moje zamki w powietrzu” – ale chcę żyć i dlatego muszę mieć nadzieję.
9
Gdy nie słucham nowin, łatwiej mi oszukiwać sąsiadów i przyjaciół w resortach.
Moja fantazja rozwija się bez przeszkód – że aż oblizuję się z rozkoszy.
8 SKIF (Socjalistiszer Kinder Farband, czyli Socjalistyczny Związek Dzieci) – bundowska organiza-
cja młodzieżowa działająca również w getcie.
9 To początkowe słowa wiersza Zol zajn (Być może) autorstwa jidyszowego poety Josefa Papierni-
kowa (1897–?), który pisze o ocalającej sile marzeń. Pierwsza strofa brzmi: Zol zajn, az ich boj in
der luft majne szleser, / zol zajn, az majn Got iz in gancn nito, / in trojm iz mir heler, in trojm iz mir
beser, / in cholem der himl iz blojer fun blo. (Dosł.: Być może buduję moje zamki w powietrzu, /
być może mój Bóg w ogóle nie istnieje, / lecz we śnie jest mi jaśniej i lepiej, / w marzeniach niebo
jest błękitniejsze niż sam błękit). 119