Page 116 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom trzeci.
P. 116
Należałoby być smutnym, ale my tu, w getcie, cieszymy się. Wysiedlenia
zostały wstrzymane. Krąży opowieść o stemplowaniu się , ale my nie bierzemy
2
jej na poważnie. Moja rodzina również poszła się podstemplować w niemieckiej
komisji lekarskiej. Jesteśmy w wieku pomiędzy dziesięć i szesnaście lat. Dok-
torzy siedzą przy stoliku i oglądają każdego „pacjenta” z odległości kilometra.
Co z tego stemplowania i rejestrowania wyjdzie, nikt nie wie. Mama ma rację,
powtarzając: „Nie martw się dzisiaj o troski jutra. Dzisiaj też, Bogu dzięki, nie
brak problemów”. Słucham jej. Jestem w pogodnym nastroju. Chyba jestem
zakochany. I do tego dzisiaj wygrałem trzydzieści (!) marek.
Zaczynam wierzyć, że w getcie zdarzają się cuda. Jutro mieliśmy przeżyć
cały dzień jedynie na resortowej zupce. Odrobina natki i dwie łyżki mąki to było
wszystko, co posiadaliśmy. A tu w ciągu kilku godzin stałem się bogaczem. Cały
wieczór bawiliśmy się „rumkami” , kręcąc nimi na wszystkie strony. Mama my-
3
ślała, że są fałszywe, ale ja poszedłem do kooperatywy zapytać. Okazało się, że
są prawdziwe. Nowe. Szeleszczące. Robiliśmy więc plany, co by tu kupić. Jutro
pójdzie się na czarny rynek. Mama jest ze mnie dumna. Przemawia do mnie
łagodnie. A więc, znaczy się, nie taka ze mnie fajtłapa.
Ale opowiedzmy o cudzie sederowym : wróciłem do grania w szachy. Z początku
4
grałem na podwórku, z sąsiadami, czy też łapałem szybką partyjkę w resorcie
w czasie przerwy obiadowej. Ale ostatnio przychodzą do mnie zupełnie obcy
ludzie i proponują mi partię. I w ten sposób doszło do dzisiejszej rozgrywki.
Właśnie stałem z Abramkiem i siekałem resztki natki, gdy wszedł gruby, ele-
gancki pan, który wyglądał jak „Jeke z teką” . Jego łysina błyszczała jak arbuz,
5
a na nosie miał zielone okulary. – Czy tutaj mieszka szachista? – zapytał.
Odpowiedziałem mu z dumą i godnością, że tak, po czym odłożyłem nóż,
zdjąłem fartuch matki i opróżniłem kawałek stołu, aby można było rozłożyć
2 Pod koniec kwietnia 1942 r. w getcie działała niemiecka komisja badająca osoby niepracujące
w wieku powyżej 10 lat. Byli oni sprawdzani pod kątem przydatności do pracy i – jak napisał kroni-
karz Oskar Rosenfeld – otrzymywali stempel na piersi jak zwierzęta na wystawie. W komisji zasia-
dali przedstawiciele Gestapo i lekarze. Wkrótce potem ruszyła kontrola wszystkich pracujących,
którzy otrzymywali z kolei stemple na kartach legitymacyjnych i kartach chlebowych. Mieszkańcy
getta masowo starali się o stemple, licząc, że ochronią ich one przed wysiedleniem.
3 „Rumki” – pieniądze gettowe, nazywane tak od nazwiska Rumkowskiego.
4 Seder – uroczysta kolacja spożywana w święto Pesach wyrażająca wdzięczność za liczne cuda,
które Bóg uczynił dla swojego ludu, wyprowadzając go z niewoli egipskiej. Tu w znaczeniu, że miał
szczęście w grze.
5 Jeke – tak na początku XX wieku nazywano Żydów niemieckich, noszących się po europejsku (od
jacke – marynarka). Określenie „Jeke z teką” pochodzi z gettowego szlagieru Jankiela Herszko-
wicza, śpiewanego na melodię popularnej wojskowej piosenki. Refren Hes gajt a Jeke mit a teke
(pol. Idzie Jeke z teczką) znało całe getto. Piosenka opowiadała w żartobliwy sposób o przygo-
114 dach Żydów przybyłych do getta z Niemiec i Austrii.