Page 67 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom drugi.
P. 67

Blank, swojej dawnej wychowanki, a obecnie sekretarki. Odpowiedziała mu
                  z należnym respektem, informując:
                     – W korytarzu jest trzydziestu interesantów, panie Prezesie.
                     Skrzywił się. – Trzydziestu? Widziałem ich chyba setkę.
                     – Pozostali przyszli na wypadek…
                     – Przegonić! – przerwał jej. – Od dzisiaj każdy, kto chce, żebym go przyjął, musi
                  napisać prośbę i czekać, aż się go wezwie. – Spojrzał na nią łagodnie: – Niech
                  tylko Służba Porządkowa  zacznie pracować jak należy. Chodź, napiszesz listy.
                                       13
                     Pracowali nad listami z namysłem i powoli. Chaim Rumkowski, z natury nie-
                  cierpliwy jeśli chodzi o pisanie, w listach do władz przywiązywał wagę do każdego
                  drobiazgu. Wersja na czysto musiała być stuprocentowo poprawna i bezbłędna.
                  I chociaż panna Blank znała niemiecki o wiele lepiej niż on i była osobą su-
                  mienną z natury, nie ufał jej, sprawdzając każdy list, który był przeznaczony dla
                  niemieckich urzędników.
                     Po napisaniu listów przyszedł czas na przyjmowanie interesantów. Prezes
                  poprawił okulary, zapiął marynarkę i wyprostował się. Miewał mieszane uczucia
                  w czasie codziennych rozmów, które prowadził jeszcze w mieście. Lubił uprzej-
                  mości, uniżone słowa, zwłaszcza ze strony tych, którzy jeszcze przed wojną
                  kazali mu wyczekiwać w swoich przedpokojach. Przyjemność sprawiało mu po-
                  chlipywanie eleganckich kobiet, zapach pudru i perfum, który od nich bił, i ten
                  zachęcający błysk w ich oczach, jakby chciały mu coś obiecać za cenę dobrej
                  posady dla męża albo dla nich samych. Najatrakcyjniejsze z nich zapisywał
                  w pamięci, obiecując sobie wykorzystać je, gdy tylko będzie miał spokojną głowę.
                  Ale nie mógł znieść naciskania na niego, przymilnego wazeliniarstwa w głosie
                  wielu z nich, opowiadania o swojej osobistej tragedii, jakby każda z tych ko-
                  biet była jedną jedyną, jakby wszystkie były pępkiem świata. Nie mógł również
                  znieść, gdy w przymilnych słowach proszącego wyczuwał ton żądania, jakby on,
                  Chaim Rumkowski, był mu coś winien, a interesant przyszedł jedynie po swoją
                  należność.
                     Skinął ręką ku pannie Blank, żeby zaczęła wpuszczać czekających. Zanim
                  skierowała się ku drzwiom, uśmiechnęła się służalczo i powiedziała: – Na zewnątrz
                  czeka pewien dobry pana przyjaciel, panie Prezesie. Pan Samuel Cukerman. Czy
                  mam wpuścić go jako pierwszego?
                     Prezes już był gotów kiwnąć głową, gdy zrozumiał, że to byłby błąd. Chytry
                  uśmieszek zaigrał na jego wargach: – Nie mam żadnych faworytów! Tutaj, w tym
                  biurze, wszyscy są dla mnie równi!



                  13   Żydowska Służba Porządkowa – Jüdischer Ordnungsdienst (w skrócie OD) – czyli żydowska policja
                     została powołana przez Rumkowskiego 1 maja 1940 r. Jej zadaniem było pilnowanie porządku
                     w getcie, a z czasem organizowanie wysiedleń i deportacji. Komenda główna znajdowała się przy
                     ul. Lutomierskiej 1.                                              65
   62   63   64   65   66   67   68   69   70   71   72