Page 69 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom drugi.
P. 69
16
również z powodu dziesięciu tysięcy marek na pomoc społeczną, które Joint
przekazał panu za pośrednictwem Warszawy… dla naszej partii. Potrzebujemy
tych pieniędzy dla chorych towarzyszy, na szkoły i domy dziecka.
W tym momencie Prezes przeszedł do prawdziwego ataku: – Czas, żebyś-
cie przestali troszczyć się jedynie o swoich towarzyszy, wy – wielcy socjaliści!
Przecież według was wszyscy ludzie są równi, prawda? To proszę przestać
zawracać głowę! Już ja, widzi pani, jestem lepszym socjalistą niż wy wszyscy!
Nie widzę różnicy pomiędzy jednym człowiekiem a drugim. Wszyscy jesteśmy
w tym samym położeniu. A wy jesteście bandą egoistów. Oto, co o was myślę!
Każdy troszczy się tylko o siebie samego, o swoją rodzinę, o swój własny kram!
A kto pamięta o narodzie żydowskim? Z całego getta tylko ja jeden! – uderzył
się pięścią w piersi. – Nie ma pieniędzy dla towarzyszy! – dorzucił pewien, że
pokonał tę silną kobietę.
Wstała. Gdy się odezwała, głos miała spokojny i tylko jej oczy wbijały się w niego
ostrym, zimnym spojrzeniem. – Takie jest prawo życia, panie Prezesie. Człowiek
troszczy się przede wszystkim o swoją rodzinę i przyjaciół, zwłaszcza w czasie
chaosu, zwłaszcza w niebezpieczeństwie. Gdyby getto zostało zbudowane na
innych zasadach, gdybyśmy naprawdę zebrali się i zorganizowali, nasza partia
z pewnością byłaby gotowa zrezygnować z pieniędzy dla dobra ogółu. Ale ponieważ
pan nawet nie chce się z nikim spotkać i zamierza rządzić gettem jak… – nie
wypowiedziawszy tego słowa, wsunęła torebkę pod ramię i skierowała się ku
drzwiom. Zatrzymała się na chwilę, po czym spojrzała na niego: – Przekażę moim
towarzyszom treść naszej rozmowy. I powinien pan wiedzieć, panie Prezesie, że
getto bardzo szybko wybuchnie.
Prezes musiał wziąć się w garść, by przyjmować kolejnych interesantów
w dobrym nastroju. Była to rzecz najważniejsza, którą musiał wciąż ćwiczyć, żeby
nie poddawać się nieważnym drobiazgom, niemiłym słowom tego czy tamtego.
I w końcu zwyciężył. Zdołał wprowadzić się w stan ojcowskiej pogody ducha,
która zarówno w jego interesantach, jak i w nim samym, wzbudzała szacunek
dla jego osoby. Kłaniano mu się, dziękowano i sławiono.
Gdy przyszła kolej na Samuela Cukermana, Prezes zatrzymał pannę Blank,
a chytry uśmieszek ponownie pojawił się na jego wargach: – Na dzisiaj wystar-
czy – poinformował ją.
*
16 Joint, właśc. American Jewish Joint Distribution Committee (JDC) – charytatywna organizacja
żydowska założona w Stanach Zjednoczonych w 1914 r., aby pomagać Żydom w Europie. Joint roz-
prowadzał środki zebrane przez organizacje dobroczynne, zakładał stołówki, finansował szpitale
i szkoły żydowskie, również w czasie II wojny światowej Joint dostarczał do gett żywność, odzież,
pieniądze, choć w bardzo ograniczonym zakresie. 67