Page 62 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom drugi.
P. 62

ciągniętego bagażu. Kobiety otulone grubymi chustami i w chustkach na głowach
               budziły jej ciekawość. Żałowała, że z powodu zamkniętego okna hałas przycichł,
               a ona nie słyszy ani rozmów, ani nawoływań. To, co rozgrywało się na dworze,
               było dla niej groteskowym, dowcipnym przedstawieniem, wystawianym specjalnie
               dla niej. Co chwilę wpadała do kuchni i nic nie robiąc sobie z krzywej miny Rejzli,
               zasypywała ją głupimi pytaniami na temat tych ludzi, tego podwórka – rozbawiona
               otrzymywanymi odpowiedziami.
                  Również sam pan Adam nie wiedział, dlaczego po przybyciu do tego domu
               nagle poczuł się lepiej. Melancholijne myśli zniknęły. Rozejrzał się po jasnym,
               dużym pokoju i pomyślał, że jest mało prawdopodobne, aby tu umarł.
                  On również od czasu do czasu przysuwał się do okna i spoglądał na pod-
               wórko. Ku swojemu zdziwieniu zaczął snuć ostrożne myśli o niewielkim przed-
               sięwzięciu. Podwórko było pełne ludzi, Żydów. Adam pomyślał o przeładowanym
               getcie – mieście tysięcy, dziesiątków tysięcy, które będą mieć potrzeby, będą
               musiały kupować. Zaczął się bawić myślą o handlu – na początek niewielkim…
               I postanowił jeszcze dzisiaj wyjść na ulicę.
                  Na myśl, że będzie mógł przedzierać się przez tłumy bez obaw, jeszcze lżej
               zrobiło mu się na sercu. Tutaj nie będą łapać na roboty. Tutaj nie będą bić. Nie,
               nie do więzienia przybył, lecz wręcz wyszedł z więzienia na niezbyt wygodną, ale
               jednak wolność. Zaczął liczyć, ile to już tygodni nie wychodził z domu. Poczuł
               w sobie energię, zapał. Nie był jeszcze taki stary. Miał przed sobą jeszcze wiele
               lat życia. Ogromne cyfry kapitału w Szwajcarii utraciły swoją melancholijną
               ciemność i zaczęły się do niego uśmiechać. Po raz pierwszy od miesięcy zwrócił
               się do Jadwigi słodkimi, czułymi słówkami – jak niegdyś.


                                                 *



                  Samuel dobrze zapamiętał lekcje, które odebrał u radiotechnika. Leżał na
               podłodze w komórce obok łazienki i ostrożnie wypakowywał części radiood-
               biornika spoczywające w wiadrze. Miał plan, w jaki sposób ukryć złożony apa-
               rat i zatrzeć ślady. Tymczasem przygotował wszystko prowizorycznie. Jeszcze
               dzisiaj wieczorem chciał usłyszeć pierwsze tony V Symfonii – muzykę zapowia-
               dającą komunikaty . Starał się pracować po cichu, aby w mieszkaniu niczego
                               11
               nie usłyszano. Wciąż się bowiem zastanawiał, czy powinien wtajemniczyć domo-
               wników w swój sekret.




               11   W czasie II wojny światowej pierwsze dźwięki V Symfonii Ludwiga von Beethovena rozpoczynały
         60       w brytyjskiej stacji BBC audycje dla okupowanej przez Niemców Europy.
   57   58   59   60   61   62   63   64   65   66   67