Page 55 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom drugi.
P. 55

Zaraz też pojawiło się kilku furmanów z podwórka, kumpli Walentina. Przyszli
                  również Icie Meir i jego syn. Stanęli wokół wózka, przyglądając się choremu. Estera
                  poczuła na sobie spojrzenie oczu wpatrujących się w nią z dziwną natarczywością.
                  Uśmiechnęła się lekko, rozpoznawszy Szolema, syna Iciego Meira Stolarza.
                  To on jako chłopiec pomagał Ślepemu Henechowi przygotowywać czulenty 10
                  w czasie szabatu.
                     Mężczyźni podnieśli chorego, który dał się nieść – bezsilny, ciężki i omdlały
                  – jakby był pozbawiony kości. Jego twarz była wykrzywiona cierpieniem a oczy
                  zamknięte.
                     Żona Walentina przytrzymała Esterę: – Śliczniutko dziękuję! – I wskazując
                  na nią, zwróciła się do piekarzowej Perli: – Ona pomogła mi ciągnąć wózek.
                     Piekarzowa Perl zmrużyła oczy zupełnie jak jej mąż, Ślepy Henech: – Znajo-
                  ma twarz – pokręciła małą głową, a luźna, niedopasowana od czaszki peruka
                  podążała za ruchami głowy z niewielkim opóźnieniem. – Przysięgłabym, że…
                     Estera obróciła się do nich plecami i spojrzała w kierunku mieszkania wuja
                  Chaima.
                     Podwórko wydało się jej takie samo jak dawniej – pełne zgiełku, wypełnione
                  ludźmi, dziećmi. Miała wrażenie, że w oknie na górze zaraz pojawi się głowa
                  którejś córki wuja. „Tak wielu wróciło, ale nie oni…” – pomyślała pełna bólu
                  i goryczy. Traktowała to jako osobistą karę i miała za złe wujowi, że go nie ma.
                     Na górze, w korytarzu, jak zawsze słychać było szum dobiegający zza wszy-
                  stkich drzwi. Ale jego rytm nie był taki sam. Nagle Estera poczuła się tak, jakby
                  znalazła się na pokładzie rozhuśtanego statku w burzową, ciemną noc. Zakręciło
                  jej się w głowie. Musiała się zatrzymać przed drzwiami mieszkania wuja Chaima.
                  Przez moment wydało się jej, że z tamtej strony dobiega ją szmer skarpeciarek.
                  Zamknęła oczy, jakby w obawie przed tym, co za chwilę zobaczy…
                     W głębi pokoju przy stole siedziały cztery osoby i jadły obiad. Estera zastygła
                  na progu, a cztery pary oczu spojrzały na nią w tym samym momencie. Ktoś wstał
                  od stołu i wyszedł jej naprzeciw. Czy to znowu jakieś przywidzenie? Kim była
                  ta dziewczyna, która stała przed nią i patrzyła z takim zakłopotaniem, z takim
                  zdumieniem?
                     – Skąd wiedziałaś, że tu mieszkamy? – wyjąkała Rachela, nie wiedząc, co
                  począć z gościem. Spojrzała w kierunku stołu z takim wyrazem twarzy, jakby
                  chciała zawołać o pomoc: – To jest Estera – powiedziała – towarzyszka.
                     Estera powoli posunęła się do przodu jak zahipnotyzowana. Opanowało ją
                  dziwne uczucie nierzeczywistości. Jej oczy, niczym zielone, przymglone reflektory
                  wędrowały po ścianach tego mieszkania, nad kuchnią, łóżkami, szafą, szmatami
                  na podłodze, nad oknami. Znowu jej się wydało, że słyszy szum skarpeciarek.


                  10   Czulent – tradycyjna potrawa kuchni żydowskiej, przygotowywana na szabat z koszernego mięsa,
                     fasoli, cebuli, kaszy.
                                                                                       53
   50   51   52   53   54   55   56   57   58   59   60